- Płacą nam w skupie złotówkę za kilogram, gdy my dajemy pracownikom za zbiór 70 groszy – mówią plantatorzy, którzy wczoraj okupowali chłodnię firmy „Oerlemans” w Strzelnie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 90686" sub="Na placu Piastowskim w Bydgoszczy można było spotkać i taką cenę Fot. Tadeusz Pawłowski">Sadownicy z gminy Strzelno i ościennych, którzy sprzedają wiśnie do chłodni „Oerlemans”, zablokowali wczoraj rano wjazd na teren zakładu. Przyczyną protestu była nie tylko niska cena, jaką firma oferuje przy skupie owoców, ale także chęć zwrócenia uwagi na sytuację, jaka wytworzyła się na rynku produkcji owoców miękkich. - Czy to jest opłacalny interes, skoro w ubiegłym roku za kilogram wiśni płacono mi 1,80 złotych, a teraz tylko złotówkę? Przecież ja pracownikowi, którego zatrudniam przy zbiorze owoców, muszę zapłacić 70 groszy za kilogram. Zarabiam więc 30 groszy. A kto mi zwróci za opryski, które z roku na rok drożeją? - pyta plantator.
Wczoraj przed zakładem w Strzelnie zebrała się kilkudziesięcioosobowa grupa plantatorów, którzy nie chcą oddawać owoców za bezcen. Właściciele sadów zapowiedzieli, że jeśli ceny skupu owoców nie pójdą w górę, to protest rozszerzy się na całe województwo kujawsko-pomorskie. Podczas gdy część producentów okupowała bramę zakładu, w gabinecie dyrektora toczyły się negocjacje. Po południu obydwie strony zawarły porozumienie, a producenci owoców zakończyli protest. Holenderski koncern zgodził się bowiem na niewielkie podwyżki cen skupu wiśni i dał gwarancję, że nie spadną one w tym sezonie poniżej ustalonego pułapu. Plantatorzy mogą odstawiać owoce do zakładu w Strzelnie za 1,10 złotego za kilogram.
<!** reklama>- Bramy do naszej chłodni zostały już odblokowane. Właśnie przyjmujemy transporty jagód i wiśni, a plac przed firmą pustoszeje. Rozmowy zakończyły się pozytywnie dla obydwu stron, chociaż tak naprawdę, to nikt nie jest do końca zadowolony. W jednym jesteśmy zgodni, że trzeba zwrócić uwagę władz na nadprodukcję owoców miękkich i brak działań ochronnych w tej dziedzinie - mówi Jakub Grzymała, prezes Chłodni Oerlemans Wschód z siedzibą w Strzelnie.
Sprzedawcy na targu załamują ręce, a klienci cieszą się i ustawiają w kolejkach przy straganach. Kilogram wiśni na placu Piastowskim w Bydgoszczy wczoraj kosztował 2 zł. - Wiśnie skupuje się nawet za 78 groszy! Naprawdę, aż nie chce się ich zrywać - mówi Grażyna Marciniak, sprzedająca owoce. Pani Grażyna kupuje wiśnie od producenta za 1,20 zł, czyli z każdego sprzedanego kilograma ma 0,80 zł zysku. W jednym miejscu na targu można było wczoraj kupić wiśnie po 1,80 zł. Cena przyciągnęła wielu klientów, których nie zniechęciła długa koleja. Pytano nawet, kiedy będzie jeszcze taniej.
- Cena skupu wiśni podyktowana jest ona niskim kursem euro i dolara - tłumaczy Wojciech Klinkiewicz, właściciel gospodarstwa sadowniczego we Wtelnie. - Sadownikom nie opłaca się oddawać owoców na eksport. A Polska była dotychczas największym na świecie producentem i eksporterem wiśni.
- My musimy dostosować się do cen rynkowych - mówi sadownik. - Dopiero 1,50 zł za kilogram wiśni pokryłoby ich produkcję. Rocznie na opryski wydaję 2000 zł, na nawozy około tysiąc, trzeba jeszcze pamiętać o pielęgnacji drzewek, nie wspominając już o kosztach założenia plantacji. Gdyby sadownicy nie zrywali wszystkich owoców z drzew i pozwolili im zgnić, ceny na rynku mogłyby wzrosnąć. My mielibyśmy wtedy większy zysk, niż sprzedając dużo za niewiele - mówi producent. - Ale mentalność Polaków działa tutaj na niekorzyść producentów. Lepiej wiśnie rozdać, niż pozwolić im zgnić.
Warto wiedzieć
W 2007 r. wiśnie na targu można było kupić po 3,60 - 4 zł za kg. Wczoraj na placu Piastowskim trzeba było zapłacić 1,80 - 2 zł/kg, a w jednym z hipermarketów - 4,50 zł/kg
