Zobacz wideo: Pracownicy Biedronki nie chcą pracować w niedziele
Bydgoska miejska spółka odbierająca z miasta śmieci ogłosiła wielki przetarg na zakup śmieciarek. ProNatura potrzebuje pięciu trzyosiowych śmieciarek, jeden pojazd - też śmieciarka - ma być typu "autobus", kolejne trzy to auta na trzech osiach, ale już z dwoma komorami na odpady, dwa samochody mają mieć automatyczne myjki do pojemników. To nie koniec listy, bo dwie kolejne śmieciarki mają być wyposażone w wyciągarkę hakową i instalację napędową na gaz ziemny, do tego kolejny samochód z zabudową bramową oraz urządzeniem HDS na podwoziu 2-osiowym, następny bramowy, a zamówienie uzupełniają dwa auta z zabudową kontenerową oraz windą załadowczą na podwoziu 2-osiowym.
Niemałe pieniądze
Wszystkie samochody nie mają być starsze niż wyprodukowane w 2021 roku, kabina musi być wyposażona w klimatyzację, komputer pokładowy i inne wygody.
Przetarg będzie kosztował ProNaturę potężne pieniądze, bo ceny jednej śmieciarki dochodzą nawet do 600-700 tys. zł. Głównym kryterium wyboru oferty ma być cena. Termin składania ofert upływa 18 sierpnia.
ProNatura zakup śmieciarek tłumaczy tym, że odbiera coraz więcej śmieci z miasta. - Spółka od 1 lipca 2021 r. zwiększyła zakres odbioru odpadów - wyjaśnia Maciej Federowicz, specjalista ds. promocji i komunikacji społecznej spółki. - W okresie przejściowym ProNatura korzysta z usług podwykonawcy i pojazdów wynajętych, jednak docelowo całość zadania odbioru odpadów z Bydgoszczy, sektorów miasta, które obsługuje spółka, realizowana będzie pojazdami ProNatury.
W tej chwili miejska spółka dysponuje 31 pojazdami własnymi i 15 pojazdami wynajętymi.
ADM i strażnicy - tu jest ubogo
Kiepsko z flotą na tle tego przetargu wypada Administracja Domów Miejskich. Tam wciąż służy leciwy już, jedyny peugeot. Nowych aut nie będzie.
- Budżet mamy taki sam jak w ubiegłym roku, ale ceny poszły w górę, więc nie planujemy zakupu ani jednego nowego samochodu - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej. Radiowozy strażników mają już swoje lata i spore wyniki na licznikach przejechanych kilometrów. - Nasza służba jest specyficzna, co odbija się na radiowozach - wyjaśnia rzecznik. - Jeśli mamy interwencję na jednym końcu miasta, np. w Fordonie, a potem musimy ze złapanym zwierzęciem jechać do schroniska, to przebiegi muszą być duże. Poza tym - zgodnie z prawem - podczas działań radiowóz musi mieć włączone sygnały, co odbija się na żywotności akumulatora. Praca w warunkach miejskiego ruchu też robi swoje...
A radiowozy municypalnych do najnowszych nie należą. To roczniki 2017 z jednej strony. Z drugiej - najstarszy ma w dowodzie rejestracyjnym datę 2005 roku i 180 tys. km na liczniku. Są też auta z roku 2014 i 2016. Strażnicy mają ogółem 25 radiowozów.
KPEC ma i niedawno kupował
Nieźle wygląda flota Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej - ta spółka z udziałem miasta korzysta z 43 pojazdów. Na liście jest także spycharka, a większość aut służy do obsługi sieci ciepłowniczej. Są w śród nich dwa elektryczne melexy kupione w ubiegłym roku. Reszta do ople, renaulty, jest też mercedes wywrotka i dwie koparki - ta starsza to rocznik 2004. Ostatnie zakupy spółki - oprócz elektryków - to dacie dokker i renault master z 2020r.
Ratusz nie kupi nowych
- W ciągu ostatniego roku Urząd Miasta Bydgoszczy nie kupił żadnego nowego samochodu służbowego - informuje Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta.
Dlatego na liście dziewięciu aut są te, co zawsze, m.in. skoda octavia z 2018 roku i o rok młodszy opel combo. Najstarsze ratuszowe samochody to trzynastoletnie renault trafic i citroen jumper.
