<!** Image 2 align=none alt="Image 218941" sub="Anna Zielińska przy oknie feralnego pustostanu (Fot.: Jarosław Jakubowski)">
**To był cichy człowiek - mówi sąsiadka o sprawcy mordu przy ul. Kaszubskiej 15 na bydgoskim Bocianowie. Zabił kolegę kluczem nastawnym. **
Narożna, piętrowa kamienica ADM-owska przy ul. Kaszubskiej 15 sąsiaduje przez ulicę z apartamentowcem Nordic Tower, ale sama woła o pomstę do nieba i o remont. Odrapane elewacje, klatka schodowa zasmarowana napisami, opalona zapalniczkami.
<!** reklama>
Tu, na parterze, w zajmowanym na dziko przez bezdomnych pustostanie rozegrał się ostatni akt życia 42-letniego Jacka W. Sąsiadka z góry nie słyszała niczego niepokojącego.
- Ale 22 sierpnia rano poczuliśmy straszny fetor, który wydobywał się z otwartego okna na parterze. Przypominał smród padliny. Syn zadzwonił do ADM-u. Przyjechali, ale much było pełno, okno otwarte, więc nie wchodzili, tylko zadzwonili po policję. Policjant przez okno jak wszedł, tak zaraz wyszedł. Pojawili się technicy kryminalistyki. Widziałam, że zwłoki były zawinięte w koc, nie było widać śladów krwi - relacjonuje pani Anna Zielińska.
W poniedziałek, po intensywnym wietrzeniu, trupiego smrodu już nie było czuć, drzwi mieszkania były zaklejone policyjnymi banderolami. Jeszcze 22 sierpnia policja zatrzymała 44-letniego Sławomira S., który w niedzielę został aresztowany na trzy miesiące pod zarzutem zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do zbrodni. Z ustaleń śledczych wynika, że około tygodnia mieszkał ze zwłokami kolegi. Sprawa zaczęła być podejrzana, gdy mężczyzna przestał wpuszczać do mieszkania konkubinę, z którą dzielił pustostan.
- Tłem zabójstwa było nieporozumienie w trakcie libacji alkoholowej. Pokrzywdzony zginął od ciosów w głowę kluczem nastawnym używanym przez hydraulików. Zgon nastąpił po 12 sierpnia. Nie było żadnych świadków. Zwłoki w chwili znalezienia były zawinięte w dywan i przykryte kartonami, przygotowane do wyniesienia - mówi prokurator Adam Lis z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ, który śledztwo nadzoruje.
Według sąsiadki, mieszkanie na parterze wynajmowało początkowo małżeństwo, które wyjechało do Niemiec. Blisko rok temu zajął je Sławomir S. ze swoją partnerką. Zbierali puszki, które sprzedawali w pobliskim punkcie skupu złomu. - Wychodzili rano, wracali wieczorem. Było u nich zawsze cicho, nawet przy otwartym oknie nie słyszało się żadnych krzyków czy podniesionych głosów. Ale tego zamordowanego nigdy tu nie widziałam - dodaje pani Anna.
44-letniemu Sławomirowi S. grozi dożywocie.
***
Straż Miejska nie odnotowała pod adresem Kaszubska 15 żadnej interwencji od 1 lipca. A w całym mieście od tego dnia do wczoraj strażnicy 223 razy udzielali pomocy bezdomnym. To trzy razy mniej niż w grudniu i styczniu. Zwykle są oni przewożeni do Punktu Pomocy Osobom Nietrzeźwym przy ul. Fordońskiej (dawna Izba Wytrzeźwień).