Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fuzja "Jurasza" i "Biziela" - fortel i pułapka się udały, długi pozostały

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Protestujący przeciwko fuzji szpitali pracownicy „Biziela” na razie mogą odetchnąć
Protestujący przeciwko fuzji szpitali pracownicy „Biziela” na razie mogą odetchnąć Arkadiusz Wojtasiewicz, archiwum
Senat, w którym większość ma opozycja, wprawdzie przyjął 6 października ustawę o medycynie laboratoryjnej z poprawkami, usuwającymi m.in. zapis o zakazie łączenia szpitali bez zgody dwóch ministrów, lecz już następnego dnia Sejm odrzucił wszystkie 20 poprawek Senatu.

Sporo było zamieszania, lecz ostatecznie cel założony przez inicjatorów został osiągnięty. Pisząc o inicjatorach, mam na myśli posłów PiS Tomasza Latosa i Łukasza Schreibera. Co zainicjowali? Coś, o czym pewnie usłyszał każdy bydgoszczanin choć trochę interesujący się życiem miasta. Chodzi o wprowadzenie do ustawy o medycynie laboratoryjnej zapisu, który uniemożliwia rektorom dokonanie fuzji szpitali akademickich bez zgody ministrów zdrowia oraz edukacji i nauki.

Zapis ten odnosi się do szpitali akademickich w ogóle, lecz wymyślono go po to, by wstrzymać połączenie dwóch konkretnych, bydgoskich szpitali, „Biziela” i „Jurasza, do czego zmierza rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zmierza bynajmniej nie z powodów naukowych czy medycznych, lecz oszczędnościowych – fuzja miała doprowadzić do zmniejszenia ich długów.
Od piątkowego wieczoru, 7 października, ustawa o medycynie laboratoryjnej jest już po drugim głosowaniu w Sejmie i aby stała się prawem, potrzebny jest tylko podpis prezydenta Dudy, co wydaje się formalnością. Nawet ewentualne skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego nie powinno wiele zmienić.

Niemniej warto jeszcze raz prześledzić, co działo się wcześniej, bo to pouczające. Otóż jeszcze przed pierwszym głosowaniem w Sejmie dwaj bydgoscy posłowie PiS, nazwani tu inicjatorami, pochwalili się w mediach, że zapis o zakazie połączeń szpitali akademickich bez zgody dwóch ministrów nie jest niczym innym, jak fortelem w celu uratowania przed fuzją „Biziela” i „Jurasza”. A dlaczego pochwalili się przed czasem? Zapewne śpieszno im było zyskać uznanie wyborców z Bydgoszczy. Poza tym mieli w zanadrzu drugi fortel, a raczej swoistą pułapkę na bydgoskich parlamentarzystów opozycji: - Opozycjoniści, skoro twierdzicie, że interes Bydgoszczy jest dla was tak ważny, to udowodnijcie to, głosując za ustawą z poprawką zaproponowaną przez posłów PiS z Bydgoszczy, a nie idźcie za głosami waszych partyjnych kolegów, którzy wyciągnęli argument, że poprawka jest szkodliwa, bo osłabia autonomię uczelni!

I rzeczywiście, takie postawienie sprawy wywołało konsternację i rozbiło jedność opozycyjnych parlamentarzystów (ostatecznie tylko jeden z bydgoskich posłów opozycji zagłosował za odrzuceniem ustawy). Wcześniej jednak wydarzyło się coś niepodziewanego. Otóż po przyjęciu projektu ustawy przez Sejm nad jej treścią pochyliła się senacka komisja zdrowia. I mimo że w jej składzie jest trzech senatorów PiS, komisja jednogłośnie odrzuciła – jako jej zdaniem niekonstytucyjną – poprawkę, która miała uratować „Biziela” i „Jurasza” przed fuzją. Trudno dziś dociec, dlaczego senatorowie PiS chcieli pokrzyżować szyki posłom PiS z Bydgoszczy. Najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że senatorowie z PiS nie dowiedzieli się na czas, że oprotestowany przez nich zapis w ustawie jest z jednej strony fortelem, który ma pomóc PiS zyskać głosy wyborców w okręgu bydgoskim, a z drugiej strony jest pułapką, która rozbija jedność opozycji.

Później już, na szczęście przede wszystkim dla „Biziela”, który miał do stracenia najwięcej, sprawy potoczyły się zgodnie z przewidywaniami. Senat, w którym większość ma opozycja, wprawdzie przyjął 6 października ustawę o medycynie laboratoryjnej z poprawkami, usuwającymi m.in. zapis o zakazie łączenia szpitali bez zgody dwóch ministrów, lecz już następnego dnia Sejm odrzucił wszystkie 20 poprawek Senatu.

Posłowie inicjatorzy mogą więc odczuwać pełną satysfakcję. Personel i pacjenci „Biziela” zapewne im te starania zapamiętają. Nadal wszakże nie wiemy, co z długami. Rektor UMK zapowiada konsekwentne szukanie oszczędności poprzez ostre cięcia wydatków. Mają to zrobić szefowie obu szpitali uniwersyteckich. Bardzom ciekaw, co wymyślą, by księgowi byli syci i pacjenci cali. O personelu już nawet nie wspomnę...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera