Frankowiczu, radź sobie sam!

Wczoraj skutkami gwałtownego wzrostu kursu franka zajmował się Komitet Stabilności Finansowej.
Wiadomo już, że zamrożenia kursu franka nie będzie.

- Zamrożenie kursu franka na jakimś stałym poziomie powodowałoby utrwalenie strat. Mówimy o kredytach, które będą żyć jeszcze kilkanaście lat. Usztywnianie kursu na obecnym poziomie mogłoby być bardzo niekorzystne dla kredytobiorców, bo niewykluczone, że polska waluta się umocni - tłumaczył minister finansów Mateusz Szczurek.

Na wczorajszym spotkaniu KSF przedstawiciele banków potwierdzili, że będą uwzględniać ujemny LIBOR. A to oznacza, że powinien on mieć wpływ na wysokość raty kredytobiorców obniżając część odsetkową.

Największy polski bank PKO BP proponuje swoim klientom, którzy mają kłopot z płaceniem rat, wydłużenie okresu kredytowania lub wakacje kredytowe. Podobnie zamierzają postąpić inne banki, działające na polskim rynku.

Na polecenie premier Ewy Kopacz banki, które udzielały kredytów we frankach szwajcarskich, mają zostać skontrolowane przez Komisję Nadzoru Finansowego i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Przyglądamy się tej sprawie i analizujemy treści wybranych umów pod kątem ewentualnych nieprawidłowości - poinformował Maciej Krzysztoszek z KNF. Kontrolerzy zwrócą uwagę zwłaszcza na te zapisy w regulaminach, które upoważniały banki do wprowadzania jednostronnych zmian w zasadach spłaty pożyczki. Dzięki temu niektóre banki niejako od tyłu wprowadzały niekorzystne dla klientów rozwiązania. W przeciwieństwie do regulaminów, zmiany w umowach wymagają zgody obydwu stron.

UOKiK sprawdzi natomiast, czy banki nie naruszyły zbiorowych interesów klientów. - Przyjrzymy się m.in. reakcji banków na gwałtowny wzrost kursu franka - zapowiedział szef UOKiK Adam Jasser. Chodzi przede wszystkim o to, że w kosztach kredytu w Polsce w ogóle nie uwzględniono ujemnej stopy procentowej w Szwajcarii oraz o żądania dodatkowych zabezpieczeń od klientów.
- Nie może być tak, że całe ryzyko związane z tego typu pożyczkami przeniesione jest na klientów - dodał Jasser w rozmowie w TOK FM. Natomiast w rozmowie z Gazetą Wyborczą stwierdził, że banki udzielając kredytów we frankach wiedziały więcej o ryzyku kursowym niż klienci. Dlatego teraz powinny im pomóc.

Przez lata euro nie mogło być droższe niż 1,2 franka. Tak było aż do ubiegłego czwartku, kiedy nieoczekiwanie szwajcarski bank centralny (SNB) przestał bronić swojej waluty i uwolnił jej kurs. SNB zresztą nie poprzestał tylko na tym, bo obniżył również stopę procentową do minus 0,75 proc. Na skutki tych decyzji nie trzeba było długo czekać, w ubiegły czwartek cena franka wzrosła z 3,57 zł do 5,19 zł. Tak wielkiego skoku frank nie wykonał u nas jeszcze nigdy. Z dnia na dzień raty kredytów zwiększyły się co najmniej o 20 proc., choć obecnie frank kosztuje „tylko” 4,24 zł. W Polsce pożyczki we frankach spłaca ponad pół miliona osób.

Eksperci tymczasem nie są jednomyślni, co do zachowania franka w najbliższych tygodniach i miesiącach. - W perspektywie 2-3 tygodni kurs euro wobec franka wróci do poziomu 1,10, czyli wobec złotego zejdzie do 3,94 zł - stwierdził na antenie TVN24 ekonomista Piotr Kuczyński. W podobnym duchu wypowiadała się Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej, która przewiduje stopniowy spadek kursu franka.

Kurs franka na pewno będzie wyższy niż przez ostatnie 3 miesiące, ponieważ Szwajcaria sztucznie zaniżała jego kurs - powiedziała natomiast na antenie TVN24 Biznes i Świat Magdalena Polan z Goldman Sachs. - Przez najbliższe 12 miesięcy frank szwajcarski będzie kosztował powyżej 4 zł.