[break]
- Temat jest żywy od dobrych kilku lat, gdy kurs franka poszedł do góry. Wśród poszkodowanych można wyróżnić trzy podstawowe grupy - uważa poseł Łukasz Schreiber (PiS). - Pierwsza to osoby, które wzięły kredyty we frankach, choć mogły wziąć je też w złotych. One poszkodowane są w ten sposób, że obiecywano im, że wahania kursów nie powinny przekroczyć 20 procent. Druga grupa, być może najpokaźniejsza, została zmuszona do tego, by wziąć kredyty we frankach, ponieważ kredyt w złotówkach nie był im oferowany. I jest trzecia grupa, o której mówi się najmniej, czyli grupa ludzi poszkodowanych na tzw. polisolokatach, czyli toksycznych produktach bankowych.
Kredyty i lokaty
- Jestem kozłem ofiarnym, mam kredyt we frankach szwajcarskich i w 2012 roku pracownik banku zaoferował mi wyjście z sytuacji, żeby spłacić go prędzej. Złapałem się na ten haczyk, pracownik przygotował umowę, którą podpisałem, zawierzając pracownikowi banku. Po półtora roku okazało się niestety, że to polisolokata na 15 lat, z tego 10 lat składkowych - mówi Robert Gabinecki, jeden z poszkodowanych przez banki.- Teraz boksuję się z bankiem, a bank odbija piłeczkę, twierdząc, że wszystko jest zgodne z prawem. Ale tak nie jest. W Bydgoszczy takich jak ja jest naprawdę wielu. Chcemy wspólnie walczyć o odzyskanie naszych pieniędzy.
PRZECZYTAJ:Niewolnicy banków i lokat [KOMENTARZ]
- Państwo musi zmierzyć się z procederem oferowania tych produktów - uważa Patryk Pawlak, kolejna ofiara banku. - Polisolokaty były oferowane jako całkowicie bezpieczne instrumenty finansowe, objęte 100-procentową gwarancją odzyskania pieniędzy, jedyne ryzyko, o którym informowano, to to, czy ludzie dostaną większe czy mniejsze odsetki. Nikt nie informował, że to produkt 10- czy 15-letni. To nie była uczciwa sprzedaż produktów bankowych, ich wciskanie wiązało się z ogromnymi prowizjami sprzedawców.
Polisolokaty były tak skonstruowane, że nie dawały właściwie inwestorom możliwości zarobku. Wszystko przez ogromne opłaty administracyjne, marże i inne koszta, które uniemożliwiały pomnażanie kapitału. Ci, którzy szybko to spostrzegli, chcieli lokaty zlikwidować. Wtedy okazywało się, że mogą to zrobić, ale wiąże się to na przykład z 80-90- procentową opłatą administracyjną, przez co wycofanie się z takich lokat nie miało po prostu sensu, czyniąc z inwestora zakładnika polisolokaty.
Węgry wzorem
Prace nad rozwiązaniami systemowymi trwają w kancelarii prezydenta i premiera. Zanim to nastąpi, bydgoscy klienci banków, którzy czują się przez nie oszukani, mogą się organizować. W zależności od tego, jaka zbierze się liczba osób, planowane jest nawet założenie stowarzyszenia, by razem w łatwiejszy sposób walczyć z bankami. Tym bardziej że wśród ofiar polisolokat jest emerytów, którzy w pojedynkę z bankami nie wygrają.
- Jesteśmy zdeterminowani jako Prawo i Sprawiedliwość, by przygotować tego rodzaju rozwiązania, podobne rozwiązania przygotował rząd Viktora Orbana na Węgrzech i w tym kierunku będziemy szli - zapowiada Łukasz Schreiber.
Wszyscy poszkodowani przez polisolokaty mogą zgłaszać się - na razie telefonicznie - do biura poselskiego Łukasza Schreibera, telefon 52 346 00 28 lub mailowo [email protected].
