Największe spółdzielnie w Bydgoszczy utrzymają jeszcze przez rok zasady wykupu mieszkań lokatorskich.
Trybunał Konstytucyjny - o czym informowaliśmy - uznał, że przyjęta kilka miesięcy temu ustawa o wykupie mieszkań za grosze nie jest zgodna z konstytucją. Zdaniem trybunału, ustawa ta niedostatecznie chroniła interesy spółdzielni.
<!** reklama>- Jestem członkiem Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Chcę wykupić swoje mieszkanie lokatorskie. Uważam, że już dawno spłaciłem je i że wyrok trybunału nie jest sprawiedliwy - denerwuje się nasz Czytelnik. - Teraz już takiej szansy nie będę miał.
Nasz Czytelnik jest jednym z 300 członków BSM, których zaniepokoił wyrok sędziów trybunału.
- Jeszcze przez najbliższy rok chcemy utrzymać obowiązujące zasady, później może być z tym problem - oświadcza Tadeusz Stańczak, prezes BSM. - Wystąpimy też do skarbu państwa, domagając się odszkodowania.
- W BSM za przysłowiową złotówkę sprzedano ok. 2.600 mieszkań lokatorskich. Spółdzielnia spodziewa się kilkumilionowego odszkodowania. Na więcej liczy Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa.
- Przygotowujemy się do wystąpienia z roszczeniem około 20 milionów - mówi Zbigniew Sokół, prezes FSM. - W piątek zarząd spółdzielni postanowił, że mieszkania nadal przekształcać będziemy na starych zasadach.
Decyzji o wystąpieniu z podobnymi roszczeniami wobec skarbu państwa jeszcze nie podjęły mniejsze spółdzielnie mieszkaniowe.
- Mamy 15 budynków na 4 osiedlach - wyjaśnia Kazimierz Ollech, prezes Nauczycielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej „Znicz”. - Na oddanie mieszkań za złotówkę byliśmy już przygotowani. Poza tym większość była już własnościowa.
W „Zniczu”, jak podkreśla prezes, tylko kilka osób czekało na to, by za 6 zł stać się właścicielem 55-metrowego mieszkania lub za 2 złote zmienić swoje 30-metrowe lokatorskie M-2 na własnościowe.
Z dostosowaniem się do decyzji trybunału nie będzie miała SM „Zjednoczeni”. - Wyrok trybunału cieszy, bo niedobrze się stało, że Sejm wtrącił się w sprawy spółdzielców - zapewnia Wojciech Łent, prezes „Zjednoczonych”. - Załatwialiśmy od 2 do 3 wniosków dziennie i przy 3 tysiącach zainteresowanych dotrzymywanie terminów było prawie nierealne.
Prezes Wojciech Łent podkreśla, że znane mu są orzeczenia sądu, który za przekroczenie 3-miesięcznego terminu załatwienia wniosku skazywał prezesów spółdzielni na kary grzywny.
- Czy któryś z posłów poniesie jakiekolwiek konsekwencje stworzenia ustawowego bubla? - zastanawiają się przedstawiciele spółdzielców i zgodnie twierdzą, że wystąpienie o odszkodowania jest ich moralnym obowiązkiem. Muszą się z niego wywiązać w interesie tych członków, którzy nie mieli okazji kupić swoich mieszkań za grosze.