<!** Image align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Radny Tomasz Rega zawzięcie toczy wojnę podjazdową z miejskimi Wodociągami i ich obecnym prezesem. Wczoraj znów rzucił mu się do gardła. Oto w piecu spalarni miało dwukrotnie dojść do uszkodzenia wewnętrznych osłon szamotowych. W dodatku przed i po hucznym otwarciu instalacji... Czyli - zepsuło się, naprawili, fetowali otwarcie i znowu się zepsuło.
Zastępca prezydenta Grażyna Ciemniak, która wczoraj przed kamerą próbowała odpierać zarzuty, jakoś mnie nie przekonała. A bo coś tam słyszała, ale wszystko wie prezes Drzewiecki, a bo prezes zapewniał, że wszystko działa, a właściwie to minister przysłał list z podziękowaniami. Kolejny szczęśliwy finał skomplikowanej inwestycji. Nie bardzo przekonuje mnie też prezes Drzewiecki, który zapytany o to, czy 6 i 13 lutego osłony rzeczywiście pękły, zapewnia, że „nie ma żadnej awarii”, a instalacja po blisko rocznym opóźnieniu w oddaniu do użytku znowu jest wyłączona, bo taki był plan.
<!** reklama>To wcale nie znaczy, że wierzę radnemu Redze, który jest w sądowym sporze z Wodociągami. I z nieznanych mi bliżej, pewnie politycznych, powodów jakoś nie kwapi się przyjąć zaproszenia do zwiedzania spalarni. Tyle tylko, że samobójczych głupot o pękniętych osłonach pewnie by nie opowiadał...
To patowa sytuacja - słowo przeciwko słowu. Kolejna odsłona sporu. Jedno jest ważne - jeżeli awaria, nawet najmniejsza, była, ktoś powinien za nią odpowiedzieć. Tak jak za jej ukrywanie.