Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ferment twórczy już minął

Krystyna Lubińska
Studiowanie to nie tylko nauka. Oderwanie się od codzienności potrzebne jest każdemu. Jednak to, jak człowiek spędza wolny czas, dużo mówi o jego wewnętrznych potrzebach.

Studiowanie to nie tylko nauka. Oderwanie się od codzienności potrzebne jest każdemu. Jednak to, jak człowiek spędza wolny czas, dużo mówi o jego wewnętrznych potrzebach.

<!** Image 2 align=right alt="Image 34840" sub="Hydrogrupa „Spółka z Zaułka” była jednym z wielu zespołów „Beanusa”. Od lewej Eryk Klein, Waldemar Krenz, Jan Rubczak i Jerzy Tataruch. Przy bębnie siedzą z lewej Andrzej Jeliński i nie kto inny jak Jerzy Wenderlich">Kultura studencka była kiedyś zaprzeczeniem komercji. Studenci nie chcieli pozwolić sobie na naśladownictwo. Ruch akademicki był, obok typowej rozrywki, ruchem twórczym. Autorskie pomysły, czy dotyczyły tekstu, muzyki, czy innego przedsięwzięcia, dawały twórcom osobistą satysfakcję, a jednocześnie spotykały się z uznaniem publiczności.

Nie warto narzekać, ale trzeba przyznać, że czas, kiedy bydgoskie kluby studenckie były miejscem twórczego fermentu - minęły. Słynny klub akademicki „Beanus” powstały pod koniec lat 60. w Wyższej Szkole Pedagogicznej (obecnie Uniwersytet Kazimierza Wielkiego) nie wrócił do lat świetności.

Tu wyrosła „Klika”

A stąd wyszła między innymi „Klika”. Słynny potem w całej Polsce i popularny w rozgłośniach radiowych i TV kabaret. Antoni Szpak i Marek Sobczak, studenci Wydziału Kulturalno-Oświatowego WSP zadebiutowali w „Beanusie” na początku roku 1975. Przez kolejne lata zgarniali pierwsze miejsca na przeglądach i festiwalach twórczości studenckiej. W 1977 roku wygrali FAMĘ - Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej w Świnoujściu.

- W „Beanusie” usłyszałam pierwszy raz Barbarę Kalinowską - wspomina prezes Wydawnictwa „Budmedia” w Bydgoszczy Danuta Woźniak, absolwentka rusycystyki na WSP i miłośniczka poezji śpiewanej. Barbara Kalinowska, wtedy studentka Instytutu Wychowania Muzycznego, pozostała wierna literackiej piosence. Nagrała płyty między innymi do wierszy bydgoskiej poetki Małgorzaty Szułczyńskiej i Franciszka Becińskiego, poety z Kujaw.

- W połowie lat 80. dużo grywaliśmy w Bydgoszczy, w klubie „Beanus” - mówi pianista jazzowy Krzysztof Herdzin, który teraz współpracuje z Janem A.P. Kaczmarkiem i zorkiestrował soundtrack do filmu „Marzyciel”. Na jamach w „Beanusie” występowało wtedy wielu znakomitych bydgoskich muzyków. Piotr Biskupski, perkusista, ceniony muzyk studyjny, stworzył jedną z najlepszych sekcji rytmicznych w Polsce. Józef Eliasz, twórca Eljazz Big Bandu, założył w Bydgoszczy klub jazzowy.

Zaduszki. To było coś!

Muzycy, śpiewacy, kabareciarze, poeci, tekściarze to byli tzw. wszyscy ludzie „Beanusa”, którzy tworzyli legendę tego klubu. Tą legendą klub przyciągał już nawet uczniów szkół średnich. - Jako uczeń technikum elektronicznego byłem w „Beanusie” na wszystkich zaduszkach jazzowych - wspomina Maciej Grześkowiak, dyrektor bydgoskiego oddziału TVP.- „Elektronik” miał swoją orkiestrę, a Eliasz starszy zarażał nas tym, co robił Eliasz młodszy, czyli jazzem. Dostanie się na jazzowe zaduszki to było przeżycie wyjątkowe. Kiedy studiowałem już na WSP polonistykę, nie chodziłem do „Beanusa” - dodaje - bo zaczęła tu królować dyskoteka i niebieskie ptaki z dużą gotówką. Część pasji kulturalnych realizowaliśmy w założonym przez siebie Związku Akademickim „Pokolenie”.

<!** reklama left>- Wieczorami biegaliśmy do klubu „Za miedzą” przy ul. Bernardyńskiej albo na Błonie, przy akademikach - wspominają studenci dawnej Wyższej Szkoły Inżynierskiej, obecnie Akademii Techniczno-Rolniczej, którzy studiowali na przełomie lat 60. i 70. Wtedy w klubach nie było barów, przynosiło się ze sobą coś do picia, a najważniejsze były wspólne śpiewy przy gitarze i tańce przy przytarganych ze sobą płytach.

Przed laty Ludwik Kamiński, inicjator Bydgoskich Spotkań Teatralnych, kusił publiczność najlepszymi spektaklami w Polsce.

Teatralne zauroczenie

- Garnęliśmy się z pomocą, byle tylko obejrzeć Ryszardę Hanin czy braci Grabowskich i Jana Peszka w sztuce Schaffera - wspomina Maciej Grześkowiak.

- Podobnie jest dziś podczas Festiwalu Prapremier Teatralnych. - W tym roku zgłosiło się prawie 100 wolontariuszy - potwierdza Monika Kotowska z Teatru Polskiego.

Obecnie Studenckie Koło Teatralne z ATR nawiązało kontakt z bydgoskim Teatrem Studio Czyczkowy i Grupą Suarez. Pracują nad tekstami młodego bydgoskiego filozofa Daniela Sałaty.

- W przestrzeń teatralną wprowadzamy wykład filozoficzny i w czasie spektakli próbujemy unaocznić porządek czystego myślenia- tłumaczą. Uczą czegoś nowego.

Dziś przychodzą wszyscy

Lata świetności „Beanusa” jako klubu twórczego minęły.

- Nie uczestniczyłam w ogóle w studenckim życiu kulturalnym - przyznaje Sylwia Lewandowska z UKW. - Trudno mieć czas i siły na coś więcej, jeśli trzeba pogodzić naukę na studiach dziennych ze stałą pracą. A jeśli czasami wyskoczyliśmy na dyskotekę, to wcale nie do „Beanusa”, ale do „Deja Vu.” Odreagować stres, tak zamiast aerobiku.

Dawniej do klubów akademickich mieli wstęp tylko studenci. Dzisiaj może wejść każdy, a kultura studencka sprowadza się do rozrywki. W „Spinie”, klubie ATR, bywają również fordoniacy.

- Zabawy są tu niezłe i trwają nawet do 4 nad ranem - mówi Paweł z XV LO. - Grają młode zespoły punk-rockowe, a ludzi nie brakuje. Kiedy wystąpił tu bydgoski Teatr Polski - trzeba było dostawiać krzesła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!