MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fajka sumienia Niemiec

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Często mówi się, że sumienie Niemiec ma twarz Güntera Grassa, pisarza noblisty, bezlitosnego kpiarza, wroga totalitaryzmów i... wielkiego miłośnika fajki. Rozmawialiśmy z Grassem w Lubece.

Często mówi się, że sumienie Niemiec ma twarz Güntera Grassa, pisarza noblisty, bezlitosnego kpiarza, wroga totalitaryzmów i... wielkiego miłośnika fajki. Rozmawialiśmy z Grassem w Lubece.

<!** Image 2 align=none alt="Image 56276" sub="Karykatury najwybitniej- szych niemieckich pisarzy, które wyszły spod ręki samego Grassa. Mistrz umieścił siebie na miejscu pierwszym...
Seria karykatur znajduje się w księgarni Domu Güntera Grassa w Lubece, który został otwarty w 2002 r. na 75 urodziny pisarza. To tętniąca życiem placówka kultury, z biblioteką, salami wykładowymi, wystawami. / Fot. Krzysztof Błażejewski">79-letni Grass coraz rzadziej pokazuje się publicznie. Postrzegany jest ostatnio jako ostry, bezkompromisowy krytyk IV Rzeczypospolitej i braci Kaczyńskich, których określa „nieszczęściem” współczesnej Europy. Nie znaczy to jednak, że jego życzliwy stosunek do Polski i Polaków uległ zmianie.

Ostatnie jego publiczne wystąpienie miało miejsce w Lubece, gdzie spotkał się z grupą polskich studentów. Doszło do tego w sali miejscowego gimnazjum im. Carla Jacoba Burchardta podczas zorganizowanych tam przez miejscowy oddział Fundacji Heinricha Bölla obchodów 90 rocznicy urodzin Bölla.

Uli Happe, lektor w publicznym Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Bydgoszczy przy ul. Dworcowej, którego sekcja niemiecka nosi imię Bölla, pasjonuje się jego twórczością od swoich czasów szkolnych, lat 70. O wyjazd z bydgoską młodzieżą do Lubeki i spotkanie z Grassem starał się... 6 lat. Wszystko po to, by zaprezentować tam projekt badawczy związany z twórczością Bölla.

Dlaczego Lubeka, dlaczego Grass? Pisarz pod koniec życia postanowił osiedlić się właśnie tutaj. Nie w samym mieście, a w podmiejskiej posiadłości, ale to nieistotne. Jak mówi sam Grass, Lubeka to nie tylko „najbardziej niemieckie” ze znanych mu miast, także najbardziej przypomina mu rodzinny Gdańsk. W dodatku stąd właśnie pochodził jego przyjaciel, były kanclerz RFN, Willy Brandt.

Lubeka rzeczywiście może przywoływać na myśl Gdańsk. Bardziej jednak jest podobna do... Torunia, i wielkością, i zabudową. Odczuć to można zwłaszcza wtedy, gdy spogląda się na gotyckie kamieniczki w centrum i kościół Marii Panny, bardzo podobny do toruńskiego odpowiednika. Zaskakują za to odchylone od pionu szczyty starych domów. - Niemcy jeszcze wtedy nie wiedzieli, do czego służy pion - żartuję.

- A mnie się wydaje, że to Polacy te domy budowali - odcina się Uli Happe, znakomicie trafiając w polsko-niemieckie odwieczne stereotypy.

Poza domem Buddenbrooków z powieści Thomasa Manna pod tym samym tytułem, poza Muzeum Marcepanu, z którego produkcji Lubeka słynie na świecie od stuleci oraz remontowaną właśnie kamienicą Willy’ego Brandta, atrakcją miasta jest dom Güntera Grassa. Otwarty został w 2002 r., na 75 urodziny pisarza. To tętniąca życiem placówka kultury, z biblioteką i licznymi salami wykładowymi oraz wystawami. Oczywiście jest i księgarnia, wabiąca serią barwnych karykatur najwybitniejszych niemieckich pisarzy, która wyszła spod ręki samego Grassa. Mistrz umieścił siebie na miejscu pierwszym...

Wino ze szczurami

Za najbardziej oryginalne uznać jednak należy widoczne w witrynie sklepu na parterze... butelki wina. Na ich etykietach widnieją reprodukcje charakterystycznych karykatur, m.in., szczurów autorstwa Grassa. O ile droższe staje się przez to wino, łatwo się domyśleć.

<!** reklama right>- Mistrz bywa kapryśny - mówią znający pisarza Niemcy. - Nigdy nie wiadomo, czy i o której się pojawi, czy zechce rozmawiać z dziennikarzami.

Tym razem jednak Grass się pojawia. Przeziębiony, kaszlący, ale jest. To specjalnie dla niego występuje studencki teatr z Bydgoszczy, „Studentenfutter” z publicznego Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych przy ul. Dworcowej. To Grassowi projekt związany z twórczością Bölla przedstawia Happe. A potem Grass przekonuje, że mimo upływu lat pozostał prześmiewcą i obrazoburcą, który bezlitośnie kpi z ideologii i mitów, z polityki i kultury. Ze swadą odpowiada na pytania młodych Polaków i Niemców, żywo gestykulując, jakby bawiąc się słowem.

Jest niesłychanie krytyczny wobec braci Kaczyńskich. Nazywa ich bliźniakami, którzy denerwują całą Europę i wyraża nadzieję, że ich czas niebawem się skończy. Tu objawia się druga twarz mediów. O Kaczyńskich Grass wypowiada tylko dwa zdania. Niemniej następnego dnia wyeksponuje je na swoich czołówkach niemal cała niemiecka prasa. I niczego więcej ze spotkania już nie odnotuje.

O Europie

- Jako Niemcy należymy już od dawna do zjednoczonej Europy, choć pod pewnym względem z opóźnieniem - mam tu na uwadze proces zjednoczeniowy Niemiec - mówi pisarz. - Dla Polski i Polaków jest to nowe doświadczenie. I myślę, że tak jak dla Niemców było to wzbogacenie, tym samym stanie się dla Polaków. Jest to odejście od kierowania się interesem narodowym. To proces, który wymaga w Polsce pewnego przyzwyczajenia się do nowej sytuacji, ale mam również nadzieję, że w Polsce, podobnie zresztą jak w Niemczech, interes narodowy będzie słabł i możliwe będzie myślenie o wielu sprawach w wymiarze ogólnoeuropejskim.

O sobie

O swoich pasjach Grass mówi tak: - Rysuję, maluję lub rzeźbię, żeby oderwać się od tekstu, nad którym aktualnie pracuję. Jest to sposób na nabranie dystansu. Szczególnie kiedy rzeźbię, potrafię się oderwać od literatury.

Grass nie używa komputera: - Plusem komputera jest to, że powstaje na nim tekst nienaganny graficznie. Ja pozostaję przy starych przyzwyczajeniach. Piszę ręcznie, potem tekst jest przepisywany na starej maszynie do pisania. Mam cztery maszyny i duży zapas tuszu. Jeśli dalej będzie trwała euforia związana z wykorzystaniem elektronicznych mediów, najprawdopodobniej wrócę do gęsiego pióra.

Nie sposób było, korzystając z okazji, nie zapytać pisarza o jego ocenę tzw. bydgoskiej krwawej niedzieli. Jak się okazało, Grass, choć jest przekonany jako jeden z nielicznych Niemców o hitlerowskiej winie za wydarzenia z 3 i 4 września 1939 roku w Bydgoszczy, ma jednak niezbyt dobre rozeznanie w realiach. Oto co powiedział „Expressowi”:

- Pamiętam bardzo dobrze to wydarzenie z dzieciństwa. Było mocno nagłośnione, bardzo silnie je przeżywałem i głęboko utkwiło mi w pamięci. To był jeden z ulubionych tematów nazistowskiej propagandy. Mam wrażenie, że Polacy nie dołożyli wszelkich możliwych starań, by wyjaśnić okoliczności tamtych wydarzeń. Bezpośrednio po wojnie istniała przecież możliwość rozliczenia się z konkretnymi nazistami odpowiedzialnymi za tamte wydarzenia.

Z fajką mu się nie spieszy

Kiedy mistrzowi udaje się wreszcie wydostać na zewnątrz, okazuje się, dlaczego było mu tak spieszno. Tuż za drzwiami szkoły przystaje, sięga do kieszeni marynarki i wydobywa z niej swoją fajkę, już nabitą, którą teraz zapala. Po kilku haustach dymu Grass przystaje, już rozluźniony, nagle nie spieszy mu się, z uśmiechem pozuje fotoreporterom do zdjęć...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!