Inauguracyjna część niedzielnego spotkania długo toczyła się pod dyktando gości. Śląsk szybko trafił 3 rzuty zza łuku, obejmując w pewnym momencie 5-punktowe prowadzenie. Końcówka należała jednak do gospodarzy. Celne rzuty Bartosza Pochockiego (3 pkt) i Michała Aleksandrowicza (2) pozwoliły „Aście” zakończyć I kwartę na minimalnym prowadzeniu (25:24).
Udany finisz I kwarty podziałał na bydgoszczan mobilizująco. Przez 4,5 minuty kolejnej części meczu podopieczni trenera Grzegorza Skiby zdobyli 12 punktów (połowa była dziełem Pawła Śpicy), nie tracąc przy tym żadnego oczka. Później Enea Astoria prowadziła nawet różnicą 16 oczek (47:31), ale w końcówce wrocławianie nieco przyspieszyli i po 20 minutach było tylko 49:39 dla miejscowych.
Śląsk zdawał sobie sprawę, że ekstraklasa mu ucieka i po zmianie stron rzucił się do odrabiania strat. Po 180 sekundach III kwarty „Asta” prowadziła zaledwie 51:45. W tym momencie przebudzili się nasi koszykarze. Za 3 trafili Grzegorz Kukiełka oraz Marcin Nowakowski, 2 oczka dorzucił Mikołaj Grod i sytuacja nieco się uspokoiła. Przed ostatnią kwartą Enea Astoria miał 9-punktową zaliczkę (67:58).
W ostatniej kwarcie emocji też nie brakowało. Na niespełna 5 minut przed finałową syreną bydgoszczanie prowadzili 78:64 i wydawało się, że kontrolują wydarzenia na parkiecie. Goście nie dawali jednak za wygraną i na 100 sekund przed końcem zbliżyli się na 5 oczek (80:75). Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Nowakowski, trafiając za 3 punkty. Tej przewagi Enea Astoria już nie roztrwoniła. Blisko 2 tysiące widzów oszalało ze szczęścia!
ENEA ASTORIA - ŚLĄSK 86:77 (25:24, 24:15, 18:19, 19:19)
Enea Astoria: Dłuski 5, Frąckiewicz 13, Śpica 8, Kukiełka 14, Nowakowski 19 oraz Aleksandrowicz 11, Grod 7, Pochocki 9, Szyttenholm 0.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
