Pierwsza połowa sobotniego starcia mogła się kibicom podobać. Zawodnicy obu ekip oddawali sporo rzutów, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Do przerwy Śląsk był lepszy w większości statystyk (rzuty za 2 i 3 punkty, zbiórki, asysty), ale do szatni schodził z 1-punktową stratą. Przesądziła o to dobra skuteczność „Asty” z linii rzutów wolnych (17 udanych na 21 prób).
Rozmowa w szatni z trenerem Grzegorzem Skibą podziałała na bydgoszczan mobilizująco. Na początku III kwarty zdobyli 6 oczek z rzędu, odskakując na 7 oczek. Potem też byli skuteczni i po 30 minutach prowadzili 74:61.
Tak wysokie prowadzenie chyba nieco Astorię uśpiło. Śląsk rzucił się do odrabiania strat i w połowie IV kwarty przegrywał tylko 72:79. Sytuację uspokoiły dopiero celne rzuty Jakuba Dłuskiego (za 3 pkt) i Łukasza Frąckiewicza (2). W tym momencie na świetlnej tablicy pojawił się wynik 84:75 dla gości. Do końca spotkania Asta kontrolowała już sytuację na parkiecie.
Śląsk Wrocław - Enea Astoria 79:97 (31:30, 20:22, 10:22, 18:23)
Enea Astoria: Dłuski 15, Frąckiewicz 14, Śpica 9, Kukiełka 12, Nowakowski 15 oraz Aleksandrowicz 13, Grod 2, Pochocki 15, Szyttenholm 2.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
