- Podczas kolędowania często widzimy rodziny w uszczuplonym składzie. To głównie efekt zagranicznych wyjazdów za chlebem - mówią księża.
<!** Image 2 align=right alt="Image 106980" sub="Najczęstszymi tematami na kolędzie są sprawy codzienne parafian, ale też inwestycje przeprowadzane w kościołach Fot. Marek Wojciekiewicz">Tradycyjnie w styczniu, we wszystkich parafiach odbywa się kolędowanie. To czas spotkań z księżmi, podzielenia się z nimi swoimi problemami, obawami i opiniami.
- Tak jak to było wiele lat temu i teraz ludzie są w stosunku do nas bardzo życzliwi i uprzejmi - zapewnia ksiądz Kazimierz Grajewski, proboszcz ze starej fary w Świeciu. - Pewnie dlatego, że mnie od wielu lat znają i darzą zaufaniem. Rozmawiają na różne, nawet osobiste tematy. Wiem o wszystkich bolączkach, rodzinnych chorobach, niskich emeryturach i innych kłopotach.
Jak podkreśla ksiądz proboszcz, jest jedna sprawa, która go niepokoi.
- Chodzi o emigrację zarobkową. Z mojej parafii wyjechało wiele osób. Z tysiąca wiernych aż stu - zaznacza ksiądz Kazimierz Grajewski. - Często odwiedzam rodziny niepełne, co jest dla mnie bardzo bolesne. Dodatkowy problem stanowi to, że część osób, które wyjechało, rozstało się ze swoimi małżonkami i poza państwem znalazło innych partnerów. Jak dotąd, dowiedziałem się o pięciu takich przypadkach.
<!** reklama>Jak dodaje proboszcz, najczęstszym tematem podczas takich spotkań są sprawy kościelne. Parafian interesują remonty i inne inwestycje.
- Natomiast tematu, którego nie podejmuję w ogóle jest polityka - zapewnia nasz rozmówca.
Podobne spostrzeżenia ma ksiądz Leszek Kozłowski, proboszcz z parafii we Wiągu,
- Najczęściej rozmawiam z wiernymi o sprawach codziennych, o bezrobociu, życiu i różnych problemach - informuje proboszcz. - Rzadziej o pieniądzach i polityce.
Jak stwierdza duchowny, aż 98 procent parafian przyjmuje kolędę. Zawsze też spotyka się z życzliwością i miłym przyjęciem. Niemniej i tu zauważyć można skutki emigracji, która często powoduje rozpad małżeństw.