Ekspedientka ze sklepu w Chełmnie ma odpowiedzieć za sprzedaż alkoholu ofiarom wypadku

- Zarzut sprzedaży alkoholu nieletnim postawiono 25-letniej ekspedientce jednego ze sklepów nocnych w Chełmnie - mówi Judyta Głowacka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Chełmnie.

Młoda kobieta miał sprzedać im 0,7 litra czystej wódki. Świadczą o tym zeznania. Odbyła się także konfrontacja. Taką sytuację potwierdza też wydruk z kasy fiskalnej.

Przypomnijmy, że tragicznej nocy z 12 na 13 kwietnia autem jechało dziewięcioro nastolatków w wieku od 13 do 17 lat. Przeżył kierowca i siedząca obok niego dziewczyna. To oni mieli kupować wódkę.

Nim jednak młodzi ludzie wsiedli do auta i pojechali do Chełmna, pili piwo przy ognisku. Potem bez wiedzy dorosłych zabrali kluczyki do renaulta i ruszyli na przejażdżkę. Kierowcy się zmieniali. Najpierw prowadził Bartek. Potem 16-letni Mateusz, bo był bardziej w formie. Nikt z nich, z racji wieku, nie miał prawa jazdy.

Na razie prokuraturze nie udało się ustalić, w jaki sposób na ognisku pojawiło się piwo. Z wyjaśnień tych, którzy przeżyli wypadek,
wynika, że kiedy tam przyszli, ono już było.

Po wypadku nie odnaleziono w aucie butelki kupionej w Chełmnie. Prawdopodobnie się zbiła w czasie bardzo mocnego uderzenia auta w drzewo.

Kierowca, który przeżył, miał około pół promila alkoholu. Taki wynik wskazywał, że wypił jedno lub dwa piwa. Podobne stężenia były u innych pasażerów. To świadczy o tym, iż raczej nie pili wódki w drodze ze sklepu w Chełmnie.

Podejrzany o spowodowanie wypadku, po pobycie w szpitalu w Grudziądzu, decyzją sądu wrócił do domu. Przyznał się do winy, a sąd rodzinny i nieletnich zdecydował o przebadaniu go w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno-Konsultacyjnym w Toruniu. Opinie psychologa i psychiatry mają pomóc w określeniu osobowości nastolatka i zdecydowaniu o ewentualnej karze dla niego. Na razie jeszcze nie dotarły do sądu.(wap)