To nie fragment scenariusza kreskówki, lecz kadr z życia Bydgoszczy. Kuny, lisy, szopy pracze, sarny i dziki, choć wciąż nieoswojone, osiedlają się między nami i żerują. A jak kończą? Bywa, że pod kołami.
<!** Image 2 align=none alt="Image 193256" >
Niedawno pisaliśmy o dzikach, które jako najbardziej niebezpieczne, wzbudzają najwięcej emocji, ale zwierząt wchodzących między domy jest znacznie więcej. Ostatnio głośno było o borsuku, który samowolnie zameldował się w kamienicy przy ul. Jagiellońskiej. Do pacyfikowania zwierzaka zabrali się specjaliści z Animal Patrol (mający na koncie m.in. wywiezienie 30 dzików z Bydgoszczy - przyp. red.).
Wcześniej nasłuchali się jednak wiele o zwyczajach osobliwego lokatora. - Hałasował, załatwiał się ludziom na wycieraczki - mówi Renata Nowicka, szefowa Animal Patrol. - Jak pozbyć się intruza? Sytuacja była o tyle skomplikowana, że mieszkańcy czasem dokarmiali zwierzątko. Borsuk wchodził na przykład do garażu, a tam czekały na niego kanapki.<!** reklama>
Jak zwierzę dostało się do kamienicy? Prawdopodobnie wybiło, bądź wygryzło sobie dziurę w ścianie. Inna hipoteza mówi, że zajął przewód kominowy. Pojawiła się nawet nieprawdziwa plotka, że borsuk ma młode. - Standardowo ustawiliśmy samołapkę, ale ponieważ borsuk był przeważnie najedzony, nasze kąski go nie interesowały - opisuje akcję Renata Nowicka. - Pewnego dnia, dziki lokator wyszedł na ulicę i spokojnie udał się do pobliskiej kawiarni. W środku skierował się prosto do toalety. Pani z kawiarni rozsądnie zamknęła za nim drzwi, a borsuk zaś uciął sobie drzemkę.
Fabryki, podziemne kanały i pustostany upodobały sobie lisy.<!** Image 4 align=none alt="Image 193256" >
Rudy ojciec, ruda matka
Widziano je, m.in. na terenie Fabryki Obrabiarek Drewna przy ul. Nakielskiej, ponoć lubią też grasować w kanałach niedaleko elektrociepłowni przy ul. Żeglarskiej.
- Odpowiadają za porwania kur z przydomowych kurników przy ul. Nakielskiej - słyszymy od Animal Patrol. - Polują także na małe kotki, które są ich przysmakiem. Ludzie mieszkający blisko elektrociepłowni byli wstrząśnięci, bo bezdomna kotka, którą się opiekowali straciła przez lisicę wszystkie młode. Poleciliśmy wysterylizować kotkę jak najprędzej...
O wpływy w mieście, zwykle w nocy, walczy także kuna, mistrz kamuflażu. Zobaczyć ją można albo już... rozjechaną, albo złapaną w pułapkę. Animal Patrol dostał raz wezwanie do przedszkola, gdzie młody osobnik utknął w betonowym patio. Prawdopodobnie kuna czatowała tam na pisklęta z gniazd uczepionych u powały dachu. Dachami zresztą ten gatunek bardzo się interesuje, a konkretnie poddaszami domów położonych blisko lasu. Kuny dostają się do środka i bałaganią. Potrafią zniszczyć ocieplenie poddasza.
Tchórzofretki na wolności? Ostatnio osobnik złapany w Bydgoszczy trafił pod opiekę specjalistycznej fundacji opiekującej się tymi zwierzętami. Okazy pochodzące z hodowli bądź ze sklepów zoologicznych to zresztą osobna historia. Przykłady? Bez liku. Animal Patrol przekazał żółwia czerwonolicego wrocławskiemu zoo. Znacznie większych emocji dostarczył niegdyś dorodny pyton przyczajony w szybie windy w Bydgoszczy i - to już druga historia - martwy pyton znaleziony w lesie, który wywołał panikę wśród mieszkańców Nakła...
Pustułka w urzędzie
Sarny są mistrzami w wyszukiwaniu w środku miasta miejsc kompletnie dzikich. - Jestem w szoku, że takie enklawy spokoju jeszcze można znaleźć w Bydgoszczy - mówi Renata Nowicka. - Czasem są to byłe działki porośnięte drzewkami owocowymi. Idealne do wypasu.
Tamara Samsonowicz, kierownik Ogrodu Fauny Polskiej zwraca uwagę także na łosie, które wędrując zahaczają o Bydgoszcz. Cywilizują się też ptaki. - Pustułki to już można powiedzieć miejskie ptaki. Widziałam młode osobniki, które krążyły nad wieżowcem Urzędu Wojewódzkiego, co wskazuje, że gdzieś nieopodal się wykluły.
Fakty
Miejscy gangsterzy i leśni wyjadacze
Najwięcej skarg od mieszkańców miasta wpływa na szkody wyrządzane przez lisy, tereny rolnicze nękają zaś dziki i bobry.
Od 2001 r. obowiązuje zakaz polowania na łosie. Na terenie województwa żyję ich ponoć ok. 300. Pół wieku temu było ich u nas zaledwie kilkanaście.