https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej gatunków ssaków i ptaków mieszka w Bydgoszczy, a ludzie nie wiedzą, co robić

Hanna Walenczykowska
Kawki szczególnie zachodzą za skórę mieszkańcom Fordonu
Kawki szczególnie zachodzą za skórę mieszkańcom Fordonu Dariusz Bloch
Wydry, lisy, tchórze, bobry i amerykańskie żółwie czerwonolice - to tylko niektóre gatunki zwierząt, które mieszkają w Bydgoszczy. Najwięcej kłopotu, co oczywiste, sprawiają dziki.

Sceny podobne do tych z „Ptaków” Alfreda Hitchcocka coraz częściej można obserwować w Bydgoszczy. Na Bielawach, w pobliżu szpitala im. Jurasza, o zmierzchu i nad ranem, gromadzą się stada mew i rybitw. Czasami są tak głośne, że potrafią największego śpiocha postawić o czwartej rano na nogi. Kawki wyraźnie utrudniają życie mieszkańcom Fordonu.

- Moi bliscy spoczywają na cmentarzu parafialnym w Fordonie, położonym przy ulicy Piastowej - skarży się nasza Czytelniczka. - Nie możemy sobie dać rady z ptakami. Kawek jest tu zatrzęsienie. Ostatnio we troje próbowaliśmy oczyścić nagrobki, ale ptasie guano tak wgryzło się w kamień, że nie mogliśmy go usunąć.

Nasza Czytelniczka uważa, że nie tylko parafia powinna zająć się odstraszaniem ptaków. Taki obowiązek, jej zdaniem, ciąży także na władzach miasta.

Mieszkańców, a dokładniej pracowników ochrony, denerwował niedawno pewien bystry gołąb. Przez kilka dni podchodził do drzwi jednego z marketów położonych w Śródmieściu i... otwierał automatyczne drzwi.
- Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie - uważa pani Katarzyna z ul. Dworcowej.

- Ochroniarze mieli go dość. Próbowali przepłoszyć ptaka. Nic to nie dało, bo po kilku minutach wracał i znowu bawił się drzwiami.

Nowe życie w mieście

Na Szwederowie i Glinkach pojawiają się lisy i tchórze, podobnie jest w dzielnicach położonych w pobliżu lasów. Dlaczego? Dlatego, że zwierzęta, które każdego roku z powodu ekspansji człowieka tracą swoje siedliska, starają się przystosować do życia w mieście. Ostatnio jednak...
- Najczęściej ratujemy młode ptaki, które albo wypadły, albo zostały wyrzucone z gniazda - wyjaśnia lek. wet. Renata Nowicka z „Animal Patrol”. - Poza tym wiele młodych uczy się teraz latać. Niekiedy osłabione odpoczywają na ziemi.

W Bydgoszczy żyją kuny, a na jej obrzeżach sarny. - Powinniśmy pamiętać o tym, że dorosłe sarny pozostawiają w lesie młode na kilka godzin
- przypomina Renata Nowicka.

- Nie należy więc pod żadnym pozorem zabierać ze sobą maluchów.
Okres wakacji, niestety, jest także czasem, w którym niektórzy pozbywają się zwierząt. Powodów jest kilka, jednym z nich jest to, że urosły.
- W pobliżu Balatonu na Bartodziejach porzucane są dorosłe żółwie czerwonolice - twierdzi Renata Nowicka. - Każdego roku wyławiamy z tego zbiornika kilka sztuk.

Żółw czerwonolicy pochodzi z Ameryki Środkowej i Ameryki Północnej. Ten gatunek żółwia uważany jest za inwazyjny, ponieważ wpuszczany do stawu lub jeziora wypiera z siedlisk naszego żółwia błotnego.
Żółwie nie są jedynymi zwierzętami wodno-lądowymi, które żerują w Bydgoszczy. W pobliżu naturalnych zbiorników, w tym Brdy i Kanału Bydgoskiego, zadomowiły się bobry. Minionej zimy, pod mostem w pobliżu „Astorii” na Królowej Jadwigi, w Brdzie baraszkowała rodzina wydr.
Należy także przypomnieć, że w marcu br. informowaliśmy o tym, że w Puszczy Bydgoskiej żyje około 20 wilków. Niektóre, dorosłe osobniki widziano w okolicach Glinek.

- Wilki nie są niebezpieczne dla ludzi. Od drugiej wojny światowej nie zanotowano ani jednego przypadku ataku zdrowego osobnika na człowieka. Dla porównania, niemal każdego roku zdarzają się ataki niedźwiedzi na ludzi - uspokajał bydgoszczan Piotr Sewerniak, znawca wilków z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Specjalista wątpił też, by zwierzęta widziane na Glinkach mogły w mieście szukać pożywienia. Jego zdaniem, wilk cechuje się silną antropofobią, czyli lękiem przed ludźmi, poza tym w lasach pod Bydgoszczą naturalnego pożywienia jest pod dostatkiem.

„Kryzysowe” statystyki

Wydział Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy przyjmuje zgłoszenia bydgoszczan, dotyczące obecności dzikich zwierząt. Wielu z nas pamięta jeszcze łosia, który kiedyś spacerował po bydgoskich ulicach, ale jeszcze więcej osób skarży się na stałą obecność dzików. Od początku tego roku aż 106 razy informowano urzędników o tym, że do domów zbliżają się dziki. Z terenów przyległych do Smukały i Piasków odłowiono 18 sztuk. Pracownicy wydziału przyjęli także 53 zgłoszenia, dotyczące obecności saren i jeleni oraz 34 informacje o lisach.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Ł
Łąk
To nie są kawki na zdjęciu poza tym zwierzęta były przed ludźmi
b
bydgoszczak
Mialem przyjemnosc chodzenia po Puszczy Kampinoskiej i wiekszosc z niej wyglada bardzo podobnie do naszej- tez piaszczyste wydmy porosniete monokulturą sonsnową, wiec tam tez nie widac zbyt duzo " pierwotnosci."
~
Choćby dlatego, że Puszcza Bydgoska nie jest lasem pierwotnym, tylko hodowlanym. Oczywiście jest kilka rezerwatów z bardzo starymi drzewostanami, ale to nie czyni jej puszczą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Powierzchnia to nie wszystko
b
bydgoszczak
No a w Puszczy Bydgoskiej mamy wilki i losie. Powierchnia lasu wynosi 450 km2, natomiast Puszczy Kampinoskiej tylko 270 km2. Dlaczego wiec nie powinnismy byc Parkiem Narodowym tak jak ten lasek pod Warszawa. Rzadko sie zdarza w Europie aby taki duzy las przetrwal w bezposrednim otoczeniu dwoch duzych miast jakimi sa Bydgoszcz i Torun.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski