
Kevin De Bruyne (Manchester City)
Nie bez powodu według fachowego serwisu whoscored.com ma jedną z najwyższych średnich not po trzech kolejkach. Wybornie poradził sobie w każdym z meczów. Zaczął od asysty z Feyenoordem Rotterdam i tytułu MVP, potem strzelił gola z Szachtarem Donieck (również uznano go za MVP spotkania), a ostatnio udało mu się asystować przy decydującym trafieniu z Napoli. - Mourinho za oddanie de Bruyne powinien mieć wyrok w każdej dzielnicy Londynu – napisał celnie jeden z twitterowiczów.

Kylian Mbappe (PSG)
Nie potrzebował ani momentu, by wkomponować się w nową drużynę. Od razu znalazł język z Cavanim i Neymarem oraz trójką ustawioną za ich plecami. W każdym ze spotkań udowodnił jak jest piekielnie szybki i groźny gdy ma piłkę przy nodze. Zdobył dwie bramki, zapisał dwie asysty. Bez niego nie byłoby widowiskowego zwycięstwa w meczu z Bayernem Monachium. Fantastycznie biegał kontrataków.

Cristiano Ronaldo (Real Madryt)
To są moje rozgrywki i nic wam do nich – może rzec Portugalczyk (o ile w gronie słuchaczy nie ma Messiego...). W tej edycji znalazł już sposób na wszystkich grupowych rywali. Zaczął od dwóch goli z APOEL-em Nikzoja, potem to samo uczynił Borussii Dortmund, by następnie raz skarcić z rzutu karnego Tottenham. To była jego 110. bramka w Lidze Mistrzów i zarazem 15. w ośmiu ostatnich występach. Pokażcie nam lepszego... Otóż nie znajdziecie!

Daniel Alves (PSG)
Oczywiście PSG najwięcej zawdzięcza tercetowi Mbappe-Cavani-Neymar. Ale na prawym boku doskonałą pracę wykonuje również Brazylijczyk. Chociaż w maju skończył 34 lata to wciąż potrafi grać na topowym poziomie. Bez niego nie udałoby się zrobić różnicy w meczu z Bayernem, w którym zdobył zresztą bramkę. Coś czujemy, że karierę zakończy z więcej niż 34 tytułami...