Od wprowadzenia stanu wyjątkowego dziennikarze nie mają wstępu do strefy przygranicznej. Media bazują na informacjach przekazywanych przez rząd oraz Straż Graniczną.
Coraz częściej mówi się o powrocie po polskiej stronie granicy dziennikarzy. Mówił o tym w połowie listopada między innymi szef MSWiA Mariusz Kamiński.
- Po zakończeniu stanu wyjątkowego, który z końcem miesiąca wygaśnie, wprowadzimy nowelizację ustawy, która de facto przedłuży to, co jest w chwili obecnej, ale w sposób elastyczny, z uwzględnieniem różnego typu uwag - zapowiedział minister.
Jednocześnie przekazał, że na zasadach określonych przez Straż Graniczną dziennikarze będą mogli przebywać na terenie przygranicznym. - Będziemy elastyczni, będziemy podchodzili rozsądnie. Wszystkie redakcje, które mają zasięg ogólnopolski, będą mogły korzystać z tej możliwości - zapewnił polityk.
Do kwestii dziennikarzy na granicy odniosła się w poniedziałek rzeczniczka straży granicznej ppor. Anna Michalska na antenie Radia Plus. Michalska stwierdziła, że spodziewa się, iż przepustki umożliwiające relacjonowanie sytuacji z granicy może jednorazowo otrzymywać 20-30 osób. Na uwagę prowadzącego rozmowę, że to mała liczba akredytacji, ppor. Michalska zaznaczyła, że "może będzie to 100 przepustek".
Ustawa o ochronie granicy państwowej
Z końcem listopada kończy się przygraniczny stan wyjątkowy. Zgodnie z konstytucją – niemożliwe jest jego przedłużenie. Po zakończeniu stanu wyjątkowego ma zacząć obowiązywać nowelizacja ustawy o ochronie granicy państwowej, którą sejm przyjął 17 listopada. Za nowelizacją ustawy głosowało 245 posłów, 167 było przeciw, a 25 wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu, który rozpoczyna obrady środę 24 października. Choć na razie tego w punktu nie ma w porządku obrad, to rządowa propozycja była rozpatrywana w trybie pilnym, co oznacza, że Senat ma tylko 14 dni na zajęcie stanowiska.
W jaki sposób nowelizacja zmieni sytuację mediów?
W punkcie drugim art. 12b czytamy, że:
"W uzasadnionych przypadkach właściwy miejscowo komendant placówki Straży Granicznej może zezwolić na przebywanie, na czas określony i na określonych zasadach, na obszarze objętym zakazem, o którym mowa w art. 12a ust. 1, innych osób niż wymienione w ust. 1, w szczególności dziennikarzy w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r."
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, pytany przez dziennikarzy o to, jak będą realizowane nowe przepisy, odpowiedział, że "niezbędne jest dopuszczenie części dziennikarzy do obszaru przygranicznego". - Przypuszczam, że to będą ogólnopolskie stacje telewizyjne, a nie lokalne - powiedział.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił we wtorek, 16 listopada, w Polskim Radiu 24, że obecność mediów na granicy będzie "raczej możliwością incydentalną niż trwałą praktyką".
- Właściwy miejscowo komendant Straży Granicznej będzie mógł umożliwić obecność dziennikarzy przy granicy. Zdajemy sobie sprawę, że musi to być realizowane w sposób uporządkowany – mówił natomiast podczas posiedzenia sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych wiceminister Maciej Wąsik.
Sytuacja na granicy
Od tygodni zwiększa się liczba nielegalnych imigrantów – głównie z Afganistanu, Iraku czy Syrii – którzy chcą przekroczyć granicę Białorusi z państwami Unii Europejskiej: Polską, Litwą oraz Łotwą.
Polskiego odcinka granicy strzeże kilkanaście tysięcy polskich funkcjonariuszy - strażników granicznych, policjantów, a także żołnierzy Wojska Polskiego.
Od 2 września na terenie przygranicznego pasa w województwach podlaskim i lubelskim obowiązuje stan wyjątkowy, który obejmuje 183 miejscowości. Został on wprowadzony na 30 dni, a później jednorazowo przedłużony na kolejne 60. Oznacza to, że zakończy się z końcem listopada.
Rząd, uzasadniając wprowadzenie stanu wyjątkowego, argumentował, że reżim Aleksandra Łukaszenki wykorzystuje imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afganistanu w celach politycznych. Władze Białorusi mają przerzucać migrantów na granice Polski, Litwy oraz Łotwy, by wywrzeć presję na Unii Europejskiej i wymusić zniesienie sankcji nałożonych na Białoruś po sfałszowanych wyborach prezydenckich z sierpnia 2020 roku i brutalnym tłumieniu protestów.
