[break]
Według informacji Prokuratury Generalnej, od początku roku wnioski o przejście na emeryturę złożyło 103 prokuratorów. Trzydziestu z nich przejdzie na resortową emeryturę w tym miesiącu, a 73 kolejnych - do 4 października br. W większości to prokuratorzy z okręgów. Szacuje się, że do końca roku to samo może zechcieć zrobić nawet trzystu kolejnych.
Wnioski poskładali także śledczy z naszego okręgu - to rejon dawnego województwa bydgoskiego, bez Torunia i Włocławka.
- To trzech prokuratorów z Prokuratury Okręgowej oraz dwóch z prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. To osoby, które uzyskały już prawa emerytalne - potwierdza Jan Bednarek, rzecznik PO w Bydgoszczy. - Dwie kolejne osoby złożyły wnioski o przejście w stan spoczynku w październiku.
Bez nazwisk
Dla porównania w ub. roku była to identyczna liczba śledczych, tyle że czterech z nich było na zwolnieniach lekarskich z powodu przewlekłych chorób.
Prokuratura nie chce powiedzieć, którzy śledczy zamierzają odejść. - Nie ma powodów, żeby ujawniać nazwiska prokuratorów, którzy chcą w tym roku przejść na emeryturę - mówi Jan Bednarek.
Jeden z zaprzyjaźnionych śledczych mówi: - Mogę się jedynie domyślać, że w przypadku Prokuratury Okręgowej mogą to być osoby funkcyjne. Te stanowiska przez lata pracy mogą powodować zmęczenie.
Nie ma powodów, żeby ujawniać nazwiska prokuratorów, którzy chcą w tym roku przejść w stan spoczynku - prokurator Jan Bednarek
Czy w przypadku Bydgoszczy można mówić o masowych odejściach? Raczej nie. W Prokuraturze Okręgowej pracuje 40 śledczych, w prokuraturach rejonowych - kolejnych 101.
Tylko bez polityki
Powody wzmożonego składania wniosków nie są do końca jasne. Nawet jeśli mają podłoże polityczne, nikt tego oficjalnie nie chce powiedzieć. Chodzi oczywiście o zapowiadaną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości reformę przepisów regulujących działanie prokuratur.
Dwa dni temu Sejm przyjął projekt ustawy Prawo o prokuraturze.
Śledczy do sądu
Co dziwne, sam resort komentuje wnioski o odejścia właśnie obawami śledczych przed zmianami. Ma się od nich bowiem zacząć wymagać... ścigania przestępców. Tymczasem - tak twierdzi Ministerstwo Sprawiedliwości -zdecydowana większość tych, którzy chcą odejść, od lat nie sporządziła aktu oskarżenia i nie była na sali sądowej, bo na przykład pracuje w wydziałach organizacyjnych czy nadzoruje informatyzację prokuratur. Ma to zmienić art. 4 nowej ustawy, który nakłada na każdego prokuratora obowiązek prowadzenia śledztw albo stawania przed sądem w roli oskarżyciela.
Mogą przesunąć niżej
Przepisy łączą funkcje ministra sprawiedliwości z funkcją prokuratora generalnego - tym będzie Zbigniew Ziobro. Zmieniają się także nieco zasady organizacyjne - w miejsce apelacji powstać mają prokuratury regionalne. W praktyce może się więc okazać, że z polecenia prokuratora generalnego np. śledczy z tytułem prokuratora apelacyjnego będą przesuwani do okręgów albo jeszcze niżej - właśnie do śledztw mniejszego kalibru. Z kolei „grubymi” sprawami, m.in. przestępczością zorganizowaną, ma się zajmować Prokuratura Krajowa
Nieoficjalnie jednak niektórzy z prokuratorów mówią, że nie tyle obawiają się reform, ile chcą skorzystać ze specyficznych, przejściowych przepisów emerytalnych. - Obowiązują one do 2017 roku - przypomina Jan Bednarek.
Decyduje jeden dzień
Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, przypomina, że takie zmiany emerytalne wprowadził jeszcze poprzedni rząd. Chodziło nie tylko o wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn, ale również - w przypadku prokuratorów - na zniesienie uprawnienia do wcześniejszego przejścia na emeryturę. Natomiast okres przejściowy gwarantuje, że prokurator po przepracowaniu 30 lat i w wieku lat 60 już nabywa prawo do odejścia, a prokurator kobieta - w wieku 55 lat i po 25 latach pracy.
Faktycznie więc o zmianie przepisów decyduje jeden dzień w dacie urodzenia śledczego - możliwość przejścia na emeryturę natychmiast odsuwa się o siedem lat.
Sytuację w tym roku, finansowo, komplikują jeszcze półroczne odprawy dla odchodzących śledczym oraz inne należności wynikające z Kodeksu pracy. Na osobę może to dawać kwotę nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.