https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzień dobry, jak się masz?

tadeusz nadolski paweł widzinski
Dwie koszykarki bydgoskiego Artego - Charity Szczechowiak i Julie McBride - starają się o polskie obywatelstwo. Formalności są w trakcie załatwiania.

Dwie koszykarki bydgoskiego Artego - Charity Szczechowiak i Julie McBride - starają się o polskie obywatelstwo. Formalności są w trakcie załatwiania.

<!** Image 3 align=none alt="Image 197728" >

Choć niuanse naszego trudnego języka są dla nich jeszcze nie do opanowania, a posługiwanie się mową polską zaczyna się i kończy na podstawowych zwrotach w rodzaju „Dzień dobry. Jak się masz?, to jest już przesądzone, że prędzej czy później otrzymają paszport z orzełkiem na okładce. <!** reklama>

Dokumenty u prezydenta

Charity Szczechowiak (panieńskie nazwisko Egenti) z przerwami nad Wisłą mieszka od jesieni 2009 roku. Wówczas wywodząca się z Nigerii koszykarka (ma także paszport USA) podpisała kontrakt z toruńską Energą. Pobyt w mieście Kopernika zaowocował spotkaniem z Jackiem Szczechowiakiem (syn znanego w regionie przed laty szkoleniowca, m.in. AZS Toruń, Ryszarda), w tamtym czasie asystentem I trenera Elmedina Omanicia i w efekcie małżeństwem oraz urodzeniem synka. W Enerdze grała także na początku poprzedniego sezonu, po czym przeniosła się do Lidera Pruszków, a rozgrywki zakończyła w lidze hiszpańskiej.

Na jakim etapie jest proces przyznawania obywatelstwa?

- Komplet dokumentów trafił do kancelarii prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Myślę, że decyzja jest kwestią najbliższych tygodni - wyjaśnia Jarosław Kotewicz, menedżer drużyny.

Nieco inaczej wygląda sytuacja Julie McBride, która jest Amerykanką w trzecim pokoleniu, choć mającą polskie korzenie, bowiem jej prababcia wywodziła sie z kraju nad Wisłą, skąd emigrowała do USA.

Wypatrzył ją trener kadry

Impulsem był kontakt z trenerem polskiej kadry Jackiem Winnickim (teraz prowadzi także CCC Polkowice) przy okazji meczu w Eurolidze pomiędzy chorwacką drużyną Gospić Croatia Osiguranje, której barwy w poprzednim sezonie reprezentowała, a Wisłą w Krakowie. Wówczas selekcjoner naszej kadry widząc jej nieprzeciętne umiejętności na pozycji rozgrywającej zapytał przez agenta, czy nie ma polskich korzeni i czy nie zechciałaby przyjąć naszego obywatelstwa.

Zapytaliśmy więc Julie, czy w USA kultywują polską tradycje.

- Mam dość rozległą rodzinę. Niektórzy kuzyni używają polskich imion - na przykład Jan, a nie John. Trudno mi powiedzieć, czy ktoś z nich utrzymuje kontakt z Polską, bo przecież z tego kraju wywodziła się nasza prababcia, ale zmarła wiele, wiele lat temu. Raz w roku mamy spotkanie rodzinne i w ich trakcie jemy polskie potrawy - gołąbki, pierogi i kiełbasę oraz tańczymy polkę - powiedziała nam McBride. (Julie chyba nie bardzo wie, że jest to taniec ludowy wywodzący się Czech, choć bardzo popularny w Polsce jako polka-mazurka - dop. T.N.)

A jak czuje się w naszym kraju, w którym znalazła się dwa miesiące temu?

Okazuje się że bardzo dobrze, w przeciwieństwie do Rosji, skąd też miała propozycję przed tym sezonem, ale zraziła się do tego kraju, bo gdy grała w Eurolidze mecz w Rosji czuła zimno, chłód - i nie chodziło o temperaturę powietrza, a raczej stosunek ludzi do niej. Nie podobało się jej też podejście urzędników w ambasadzie rosyjskiej w Chorwacji. Gdy załatwiała wizy obok siedziała Kanadyjka, którą Rosjanie traktowali bardzo uprzejmie. Dla nie byli oschli i na dodatek kazali dwukrotnie wypełniać formularz wizowy, mimo że pisała drukowanymi literami...

Kiedy otrzyma polski paszport - na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że polskie menu rozszerzyła o zupy, a szczególnie do gustu przypadł jej - a jakże - żurek.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski