Z **ANNE BERIT HALVORSEN, kierowniczką norweskiej misji kościoła ewangelickiego Misjonshus Saltrod, rozmawia Katarzyna Karwat.**
<!** Image 2 align=none alt="Image 175082" sub="Goście z norweskiej misji ewangelickiej zadeklarowali dalszą współpracę z gminą Koronowo.Pożegnalną niespodzianką był tort... ze zdjęciem Norwegów / fot. Katarzyna Karwat">Jak działa reprezentowana przez Panią organizacja?
To misja kościoła ewangelickiego, istniejąca od osiemnastu lat. Trafiają do nas ludzie, którzy potrzebują wyposażenia domów, używanego, ale w dobrym stanie: od mebli, przez lampy, garnki, aż po sztućce. Rozdajemy także odzież, zabawki, wszystko, co przydaje się na co dzień.
<!** Image 3 align=none alt="Image 175085" sub="fot. Katarzyna Karwat">ak Misjonshus Saltrod trafiła do Koronowa?
Projekt pomocy Polsce zrodził się w grudniu 2007 roku. Bardzo wielu Polaków przychodziło do naszej misji po rzeczy. W regionie kujawsko-pomorskim zaczęliśmy od Bydgoszczy, ale pytaliśmy także ościenne gminy o ewentualne potrzeby. W Koronowie już po pierwszym spotkaniu z burmistrzem, skarbnikiem i dyrektorem ośrodka pomocy społecznej wiedzieliśmy, że możemy im zaufać. Zobaczyliśmy ludzi, na których można polegać, którzy poświęcają nam mnóstwo czasu, bo autentycznie chcą pomagać mieszkańcom. <!** reklama>
W Koronowie misja nie ograniczyła się do pomocy rzeczowej?
To prawda. Powstał projekt, zakładający podniesienie standardu życiowego poprzez na przykład remont mieszkania, doprowadzenie kanalizacji, budowę łazienki. Gmina wytypowała najbardziej potrzebujące rodziny, my przekazaliśmy pieniądze na przeprowadzenie tych prac. Teraz przyjechaliśmy zobaczyć efekty. Jesteśmy z nich na tyle zadowoleni, że projekt na pewno będzie kontynuowany, zwłaszcza, że potrzeby są ogromne.
Z jakimi uczuciami opuszczają Państwo naszą gminę?
Zetknęliśmy się z wielką sympatią i wdzięcznością. Administracja działa tu bardzo sprawnie. Wszyscy bardzo nam pomagają. Najbardziej podobało się nam jednak, że władze oprócz atrakcji w rodzaju zwiedzania zabytków, pięknego rejsu po Zalewie Koronowskim czy wizyty w klubie jeździeckim nie wstydziły się nam pokazać właśnie tej zwyczajnej ludzkiej biedy.
Misja wróci więc do Koronowa?
Na pewno. Jeśli tylko zdrowie pozwoli, będziemy kontynuować nasze wspólne dzieło. Nam chodzi zwłaszcza o dobro dzieci. Te, które spotkaliśmy, na zawsze zostaną w naszych sercach. Nie możemy niestety pomóc wszystkim& Ale dopóki kontakt z władzami gminy będzie tak dobry, jak dotąd, współpraca ma szansę rozwijać się jeszcze lepiej.