30 dni na usunięcie swoich materiałów wyborczych mają wygrani i przegrani wyborów samorządowych. Politycy, którzy walczą jeszcze o fotel prezydenta Bydgoszczy, będą „wisieć” nieco dłużej.
<!** Image 2 alt="Image 161656" sub="Sprzątaniem plakatów może zająć się ratuszowy wydział gospodarki komunalnej, ale rachunek zapłacą politycy.
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Sprzątanie jest zarówno w interesie komitetów poszczególnych partii jak i kandydatów osobiście.
- Pilnują tego burmistrzowie, wójtowie i prezydenci miast. Jeśli po upływie tego czasu pozostanie jakiś plakat, pełnomocnik komitetu wyborczego podlega karze grzywny - wyjaśnia Adam Dyla, dyrektor bydgoskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Po wyborach plakat to śmieć, a za usuwanie śmieci trzeba płacić. Jeśli więc policja albo straż miejska wypatrzą wyborcze materiały po czasie, to przypominają komitetom o ich usunięciu. W przypadku opieszałych działań mogą wystawić mandat, a sprzątanie zleca ratuszowy wydział gospodarki komunalnej i ochrony środowiska. Faktury wystawia się politykom.
- Przy okazji ostatnich wyborów samorządowych najwyższy rachunek do wyrównania miały największe partie. PO zapłaciła ponad 1000 zł, PiS - ponad 400 zł, a Samoobrona - blisko 200 zł. Plakaty zalegają najczęściej na małych, zapomnianych osiedlowych uliczkach - wyjaśnia Hanna Pawlikowska, wicedyrektor wydziału.
<!** reklama>Za porządki biorą się zatem pretendenci do fotelu prezydenta Bydgoszczy, którzy nie znaleźli się w drugiej turze oraz kandydaci do rady miasta i sejmiku województwa. Przez ostatnie tygodnie ich twarze spoglądały na nas z wielkich billboardów, tekturowych stojaków, wisiały na słupach oświetleniowych, budynkach, a nawet na prywatnych posesjach.
- W kampanii pomagali mi znajomi i ludzie, którzy sami proponowali, aby zawiesić plakat np. na płocie. Teraz w miarę możliwości chcę im podziękować i osobiście będę je usuwał. Mogę liczyć też na pomoc wolontariuszy, którzy rozwieszali moje materiały. Tuż po wyborach ogarnęliśmy trochę na Osowej Górze i na Czyżkówku - mówi Jarosław Wenderlich, kandydat do bydgoskiej rady miasta.
- Chociaż kampania drugiej tury wyborów prezydenckich trwa i to najwięcej nas zajmuje, to już na początku ubiegłego tygodnia rozpoczęliśmy akcję sprzątania plakatów naszych kandydatów. Nie będziemy czekać z tym do ostatniej chwili. Pogoda nawet sprzyja, bo plakaty same spadają - mówi Jakub Mikołajczak z komitetu wyborczego PO.
Również firmy, które na potrzeby kampanii wynajmowały miejsca na wielkich bilbordach muszą trzymać się terminów. Większość umów na plakaty wyborcze wygasa 30 listopada. Z widoku natomiast nie znikną postacie Rafała Bruskiego i Konstantego Dombrowicza, którzy w drugiej turze walczą o fotel prezydenta Bydgoszczy. Dla nich odliczanie 30 dni rozpocznie się dopiero po 5 grudnia.