Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie wersje jednej historii

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
To, co zdarzyło się 3 i 4 września 1939 roku w Bydgoszczy i okolicach, nadal dzieli historyków polskich i niemieckich. Żadnej ze stron nie udało się dojść do pełnej prawdy.

To, co zdarzyło się 3 i 4 września 1939 roku w Bydgoszczy i
okolicach, nadal dzieli historyków polskich i niemieckich. Żadnej ze
stron nie udało się dojść do pełnej prawdy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 178301" sub="Po „krwawej niedzieli” - rodziny identyfikują ciała zabitych volksdeutschów
Skan z książki pt. „najazd 1939” Jochena Böhlera">

Emocje, które wywołane zostały w naszym mieście przed 9 laty za sprawą wypowiedzi na łamach „Expressu” prof. Włodzimierza Jastrzębskiego, który jako pierwszy polski historyk stwierdził, iż nie ma dowodów na niemiecką dywersję, już opadły. Powołana kilka lat temu w tej sprawie komisja śledcza IPN-u także nie rozstrzygnęła sprawy jednoznacznie i do końca.

Czy doczekamy się kiedykolwiek pełnego wyjaśnienia? Raczej nie. Chodzi jednak o to, by dążyć do zbliżenia stanowisk polskiego i niemieckiego w tej sprawie. Tego zdania jest np. Henryk Skrzypiński, bydgoszczanin, który był świadkiem wydarzeń w dniach 3 i 4 września 1939 roku.

Skrzypiński przed wojną mieszkał przy ul. Garbary. Jest przekonany, że dywersja miała miejsce. Do niego również strzelano z wieży kościoła na Szwederowie. Pamięta też ówczesne nastroje, wyprowadzanie przez wojsko Niemców podejrzanych o dywersję, a także, niestety, plądrowanie ich mieszkań i sklepów przez polskich mieszkańców Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=none alt="Image 178301" sub="Aresztowania na Szwederowie, przeprowadzone 10 września 1939 roku. W Bydgoszczy Niemcy szczególnie bezwzględnie obchodzili się z Polakami na początku wojny
Skan z książki pt. „najazd 1939” Jochena Böhlera">

- Przemówienia Hitlera budziły euforię nie tylko w Rzeszy, ale i wśród tutejszych obywateli polskich narodowości niemieckiej - mówi. Wystarczyła iskra na ten ładunek emocji, by doszło do dywersji.

Jak zapamiętał Skrzypiński, w niedzielę, 3 września, przed południem w mieście słychać było strzały. Pytano powszechnie, czy to już weszły niemieckie wojska, bo jeśli nie one, to kto miałby to robić i po co? Jedynym logicznym wyjaśnieniem było użycie broni przez mieszkających w Bydgoszczy Niemców.

- Pamiętam polskich żołnierzy, którzy na wieść o strzałach w tej części miasta, zjawili się na ulicy Garbary - wspomina Henryk Skrzypiński. - Szli tyralierą, z bronią gotową do strzału, po obu stronach ulicy i wypatrywali snajperów na dachach i strychach. Głośnymi okrzykami żądali zamknięcia wszystkich okien.

<!** reklama>

Zdaniem Skrzypińskiego, po tylu latach nadszedł najwyższy już czas, by obie wersje o dywersji czy też „Blutsonntagu”, tę naszą i niemiecką objąć wspólnym mianownikiem, tak jak zrobiono to już dawno z pretensjami Niemców do Brytyjczyków i Amerykanów o naloty i bombardowania miast niemieckich w latach 1943-45, w których ginęli cywile.

- Trzeba znaleźć rzetelnych partnerów ze strony niemieckiej, by wypracować wreszcie sprawiedliwą i wartościową historycznie dla obu stron wersję wydarzeń bydgoskich z 3 września - uważa H. Skrzypiński. - Dalsze wytykanie w nieskończoność winy tylko stronie przeciwnej może utrwalić na zawsze dwie różne historie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!