Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto niezwykła historia Edwarda Rinke, genialnego pięściarza z Bydgoszczy. Jego życie nadaje się na scenariusz filmu

OPRAC.:
Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Edward Rinke urodził się 5 stycznia 1917 roku w Bydgoszczy. Tam też spędził dzieciństwo. Wcześnie zaczął interesować się sportem. Najpierw była gimnastyka, potem biegi. Był rekordzistą Pomorza w biegach na 100 i 200 metrów. Gdy miał 15 lat, wstąpił do Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Rok później rozpoczął treningi w Polonii i związał się z boksem.
Edward Rinke urodził się 5 stycznia 1917 roku w Bydgoszczy. Tam też spędził dzieciństwo. Wcześnie zaczął interesować się sportem. Najpierw była gimnastyka, potem biegi. Był rekordzistą Pomorza w biegach na 100 i 200 metrów. Gdy miał 15 lat, wstąpił do Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Rok później rozpoczął treningi w Polonii i związał się z boksem. Archiwum Polska Press
Edward Rinke z Bydgoszczy był genialnym pięściarzem. Musiał to udowadniać również w trakcie pobytu w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Po każdym jego zwycięstwie do baraku, w którym zamieszkiwali Polacy, przynoszono dodatkowe porcje zupy. Dodatkowe racje żywnościowe pomogły przetrwać wówczas wielu osadzonym. Jego życie to gotowy scenariusz na trzymający w napięciu film. Poznajcie historię Edwarda Rinke.

Spis treści

Dzieciństwo i młodość Edwarda Rinke

Edward Rinke urodził się 5 stycznia 1917 roku w Bydgoszczy. Tam też spędził dzieciństwo. Wcześnie zaczął interesować się sportem. Najpierw była gimnastyka, potem biegi. Był rekordzistą Pomorza w biegach na 100 i 200 metrów. Gdy miał 15 lat, wstąpił do Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Rok później rozpoczął treningi w Polonii i związał się z boksem.

- Szybko znalazł się w czołówce wagi muszej, a później koguciej i lekkiej. W 1936 roku boksował w półfinale mistrzostw Polski, w którym przegrał na punkty z olimpijczykiem Edmundem Sobkowiakiem. Mając 18 lat został brązowym medalistą mistrzostw Polski w wadze muszej. Ogółem stoczył 138 walk, w tym 85 do 1939 roku. Z tych 138 walk wygrał 98, 10 zremisował, a 30 przegrał - wylicza Magdalena Basińska bydgoskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.

Karierę Edwarda Rinke przerwała wojna

Jak podaje Magdalena Basińska, Edward Rinke pracował wtedy w domu towarowym (późniejszy "Jedynak"). Przyłączył się do obrony cywilnej i uczestniczył w tłumieniu niemieckiej dywersji. Niestety wydała go sąsiadka Margarette Ummerle. W styczniu 1940 roku został aresztowany. Najpierw trafił do Szczecina, stamtąd przetransportowano go do Berlina, potem Wejherowa, Koronowa, aż trafił do obozu koncentracyjnego w Mauthausen.

- Skazany został na 5 lat ciężkiego więzienia za udział w tak zwanej krwawej niedzieli. Miał wówczas 23 lata i był u szczytu kariery. Krwawą niedzielą nazwano wydarzenia z 3 i 4 września, kiedy to polscy żołnierze i mieszkańcy Bydgoszczy walczyli z niemiecką dywersją. Dwa tygodnie później Niemcy zajęli miasto i rozpoczęli represje. Zamordowano kilka tysięcy ludzi polskiego i żydowskiego pochodzenia - przypomina Magdalena Basińska.

Walki bokserskie Edwarda Rinke w obozie koncentracyjnym w Mauthausen

Koledzy z Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" pomogli Edwardowi Rinke dostać się na blok 7, gdzie zarządca wyszukiwał rywali dla słynącego z okrucieństwa obozowego kapo Palzera. Przed wojną był bokserem, a w Mauthausen cieszył się wśród więźniów złą opinią, jako bezlitosny brutal.

- Zanim do obozu trafił Rinke, Palzer skrzyżował rękawice z innym Polakiem Antonim Czortkiem. Czortek do Mauthausen trafił z Auschwitz. Był wicemistrzem Europy z 1938 roku. W Oświęcimiu boksował z SS-manem Walterem, który po pierwszym ciosie padł na deski. Z Palzerem niestety przegrał pojedynek. Przez to kapo stał się bardziej brutalny wobec Polaków - zdradza Magdalena Basińska.

Kiedy testowa walka Rinkiego wypadła pomyślnie, zwolniono go z wyczerpującej pracy kruszenia kamienia w kamieniołomie i przydzielono mu lżejszą pracę w kotłowni. Miał trzy tygodnie na przygotowanie się do walki. Po ponad trzech latach spędzonych w więzieniach był niedożywiony i osłabiony. Koledzy pomagali, oddając nawet swoje racje żywnościowe. Nawet niemiecki blokowy Unek, Austriak, bandyta, ale zapalony kibic, organizator walk bokserskich w tajemnicy przynosił chleb i margarynę. Wszystko po to, żeby pognębić brutalnego kapo.

- Tego co my przeżyliśmy, nikt nie jest w stanie zrozumieć. Jak pani napisze, że my w obozie rozgrywaliśmy walki bokserskie, to ludzie pomyślą, że my byliśmy na wczasach. A przecież te nasze wysiłki były formą walki o życie - wspominał Edward Rinke w 1980 roku w "Dzienniku Wieczornym".

Walka Edwarda Rinke z Palzerem, obozowym kapo

Walka z Palzerem odbywała się jako ósma, ostatnia tego wieczoru. Prawdopodobnie tego dnia na widowni zasiadło od 20 do 30 tysięcy więźniów. Aby spojrzeć przeciwnikowi w oczy, Rinke musiał spojrzeć do góry. Taka była różnica wzrostu. Pelzer był zawodowym mistrzem Niemiec.

- "Bij!", krzyczeli koledzy. I ja biłem. Za siebie i za innych, za tysiące zamordowanych ludzi, za jego bezczelną gębę - wspominał Edward Rinke.

Walka zakończyła się remisem. Rewanż odbył się dwa tygodnie później. Zakończył się zwycięstwem Edwarda Rinke. Wygrał również kolejnych kilka starć. Po każdym zwycięstwie do baraku, w którym zamieszkiwali Polacy przynoszono dodatkowe porcje zupy. Dodatkowe racje żywnościowe pomogły przetrwać wówczas wielu osadzonym.

W pewnym momencie Palzer zaproponował zmianę zasad. Walka zaplanowana na czerwiec 1943 roku miała być dłuższa, aby kapo wygrał ją dzięki wytrzymałości. Niemiec zażądał sześciu dwuminutowych rund.

- Odparłem z tupetem, że dobrze, ale rundy będą trzyminutowe - wspominał Rinke.

- Walka była bardzo wyrównana. Ledwo trzymali się na nogach. O werdykcie musieli zdecydować sędziowie. Uznali, że wygrał Niemiec. Rozległy się gwizdy. Wtedy komendant obozu Frans Ziereis (w trakcie wojny odpowiedzialny za gazowanie więźniów, 11-letniemu synowi kazał do nich strzelać) krzyknął: "Wy durnie! Przecież tę walkę wygrał Polak!". Palzer nigdy nie pokonał Rinkiego - podkreśla Magdalena Basińska.

Nagrodą dla Rinkiego za zwycięskie walki była zmiana pracy. Został przeniesiony do obozowej kuchni. Zyskał uznanie więźniów i blokowego.

Edward Rinke po wojnie był trenerem

Edward Rinke przebywał w obozie do 5 w maju 1945 roku, czyli do wyzwolenia obozu przez Amerykanów. Amerykanie proponowali mu wyjazd do Stanów. On jednak wolał powrócić do Bydgoszczy.

Zamieszkał przy ulicy Grunwaldzkiej, podjął pracę w Państwowych Zakładach Wydawnictw Szkolnych, a od 1950 roku boksował dla "Zrywu" i "Zjednoczonych". Trenował go Feliks Stamm, który mieszkał w Bydgoszczy. Rinke podpatrywał od niego, na czym polega praca trenera. W 1953 roku zdobył dyplom trenera pierwszej klasy. Następnie zajął się szkoleniem młodych bokserów. Trenował w Brdzie, a od 1958 roku w Zawiszy.

Wychował między innymi:

  • późniejszych medalistów olimpijskich: Henryka Niedźwieckiego (w 1956 roku zdobył brązowy medal w Melbourne) i Jerzego Adamskiego (1960 rok, srebro w Rzymie).
  • mistrza Polski Jana Walczaka, pochodzącego z Inowrocławia, zawodnika Goplanii Inowrocław, Zawiszy, Brdy, Astorii; był mistrzem Polski z 1959, wicemistrzem Polski 1956 i 1958 oraz brązowym medalistą Mistrzostw Polski w 1955, 1957 i 1960 roku.
  • do wychowanków należał też Leonard Pietraszak - znany aktor mieszkał przy ul. Grunwaldzkiej 38, w sąsiedztwie kamienicy Rinkiego. Brat jego boksował w Zjednoczonych.

Edward Rinke zmarł 10 lipca 1999 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Oto niezwykła historia Edwarda Rinke, genialnego pięściarza z Bydgoszczy. Jego życie nadaje się na scenariusz filmu - Gazeta Pomorska