Niespodzianki nie było. Najlepsi
zawodnicy gospodarzy wygrali swoje konkurencje i Gopło wypadło nie
tylko dobrze organizacyjnie, ale też sportowo. Teraz naszych czekają
starty za granicą.
<!** Image 3 align=middle alt="Image 215488" >Około tysiąca kibiców przewinęło
się w miniony weekend przez cypel w Kruszwicy, z którego oglądać
można było Mistrzostwa Polski seniorów w wioślarstwie. Zmagania
te wróciły nad Gopło po ponad pół wieku przerwy i można śmiało
oceniać, że organizacyjnie wszystko wypadło dobrze.
<!** reklama>- Spodziewałem się trochę więcej
kibiców, ale myślę, że winna była pogoda. Poza tym niektórzy są
leniwi i wolą oglądać wszystko w telewizji – ocenia prezes
Gopła, Stefan Janeczek, który nie ma czasu odpoczynku. Teraz bowiem
trzeba zwinąć całą infrastrukturę po zawodach – wszystkie
konstrukcje oraz tory. - To dwa tygodnie ciężkiej pracy - wyznaje
nasz rozmówca.
Ale warto było dla tych emocji, które
towarzyszy startom kruszwickich wioślarzy w niedzielę. Kiedy Artur
Mikołajczewski zbliżał się do mety w jedynce wagi lekkiej, jego
imię skandowało pół trybuny.
- O wiele przyjemniej wygrywać na
własnym torze, niż w Poznaniu. Była przecież rodzina, przyjaciele
i znajomi – wyznaje złoty medalista, który do kolekcji dorzucił
również pierwsze miejsce w dwójce wagi lekkiej zdobyte z klubowym
kolegą, Jerzym Kowalskim.
<!** Image 4 align=middle alt="Image 215488" >Do pełni szczęścia brakowało tylko
indywidualnego medalu tego drugiego. Jednak nie wystartował on w
związku z anginą. - Założenie było takie, że tylko jeden z nas
będzie startował w jedynce, żeby drugi był świeży – mówi
Artur Mikołajczewski, który nie miał wiele czasu na świętowanie,
bo w poniedziałek był już na badaniach w Poznaniu, a później
rozpoczynał obóz w Wałczu. - Świętowanie było krótkie, bo
przygotowuję się do startu w Lucernie, gdzie odbędą się zawody w
ramach Pucharu Świata. Z kolei Jerzy Kowalski wystartuje na
uniwersjadzie w Kazaniu.
Tymczasem prezes Gopła, Stefan
Janeczek jest zadowolony z pozytywnych reakcji gości, którzy
zjechali do Kruszwicy. - Miło było, gdy podszedł do mnie trener
czwórki podwójnej Aleksander Wojciechowski i powiedział, że ten
tor jest jak w Szwajcarii – przyznaje w rozmowie z nami organizator
mistrzostw, który twierdzi, że nawet nie dopuszczał myśli, że
jego zawodnicy mogą nie wygrać swoich koronnych konkurencji. -
Wierzyłem, że sobie poradzą.
Gdy pytamy, czy widzi już Artura
Mikołajczewskiego w kadrze na kolejną olimpiadę, Stefan Janeczek
mówi otwarcie: Ja już widzę tam medal.
Sam wioślarz jest dużo ostrożniejszy.
- Jeszcze o tym nie myślę. Na razie twardo stąpam po ziemi i
przygotowuję się do kolejnych zawodów – wyznaje Artur
Mikołajczewski.
Od zawodów minęło już kilka dni,
więc wspomnienia po nich są wciąż w wioślarskim światku żywe.
Co ważne, to dobre wspomnienia.
- Czempionat został bardzo dobrze
zorganizowany. Wszystko od początku do końca było przemyślane i
zrobione. Gospodarze postarali się. Cały obiekt był odpowiednio
przygotowany dla wioślarstwa. Warto tutaj od czasu do czasu
zorganizować duże regaty – ocenia wspomniany już trener kadry
wioseł krótkich, Aleksander Wojciechowski.
<!** Image 2 align=middle alt="Image 215488" >Regaty w Kruszwicy zapisały się
również jako ostatnie dla mistrzów olimpijskich z Pekinu w czwórce
podwójnej Adama Korola i Marka Kolbowicza. Obaj popłynęli w swoich
konkurencjach z tym że ten ostatni startował w osadzie AZS
Szczecin.
- Złote medale Gopła
- Jedynka mężczyzn kategorii lekkiej
- 1. Artur Mikołajczewski (Gopło)
7:46,28 - 2. Łukasz Zub (Lotto Bydgostia)
7:50,96 - 3. Mariusz Stańczuk (AZS AWF Warszawa)
7:51,07 - Dwójka podwójna mężczyzn kategorii
lekkiej - 1. Jerzy Kowalski, Artur Mikołajczewski
(Gopło) 6:53,83 - 2. Aleksander Trzciński, Mariusz
Stańczuk (AZS AWF Warszawa) 7:00,08 - 3. Łukasz Zub, Jakub Truszkowski
(Lotto Bydgostia) 7:06,84