Dysproporcje zaskakują. We Włocławku obiady dla ubogich są po 4,5 zł, a w Grudziądzu zaledwie po 2,49 zł. Skąd biorą się takie różnice?
<!** Image 2 align=left alt="Image 11963" >Włocławski MOPR żywi aż 1200 osób w swojej jadłodajni przy ul. św. Antoniego. Tam jest najwyższa w regionie stawka. Taniej jest w toruńskim barze „Małgośka”, który wygrał przetarg na wydawanie obiadów abonamentowych. Obiady są tam po 3,84 zł, korzysta z nich 250 osób.
W Bydgoszczy obiady kosztują od 3,3 do 3,5 zł w zależności od baru, spożywa je od 800 do 900 osób. Zdecydowanie najtaniej jest w Grudziądzu, gdzie z tej formy pomocy korzysta 100 osób.
- Dlaczego udaje mi się robić obiady po 2,49 zł? Bo jestem tu kucharzem, bufetowym, palaczem i sprzątaczką - wyjaśnia Dariusz Wódkowski, właściciel baru „Zacisze” przy Narutowicza.
Oszczędności wynikają jednak także stąd, że w Grudziądzu osoby ubogie dostają jedno danie - pół litra zupy z wkładką albo drugie danie składające się z 250 gramów ziemniaków, 100 gramów mięsa i surówki. Właściciel baru przyznaje, że obiady dwudaniowe musiałyby kosztować więcej. Takie podaje się w toruńskiej „Małgośce”.
- Jadłospis planujemy na miesiąc - wyjaśnia kierownik baru Irena Kuszel. - Każdy obiad składa się z dwóch zup do wyboru, każda po 450 gramów. Drugie danie zawiera 200 gramów ziemniaków, do tego 88 gramów mięsa lub 100 kiełbasy. Może też być półtora jajka i oczywiście surówki albo warzywa gotowane.
Klienci baru, którzy chcieliby zjeść to samo, co posiadacze kartek na obiad wydawanych przez MOPR, musieliby zapłacić od 5 do 7 złotych.
- Wówczas jednak gramatura byłaby wyższa - dodaje kierowniczka. - Zaskakuje i niepokoi mnie fakt, że na obiady abonamentowe przychodzi coraz więcej osób młodych. To sporo mówi o sytuacji gospodarczej w kraju.
