Nad stosownymi przepisami (m.in. zmianą ustawy Prawo o ruchu drogowym i o drogach publicznych) pracuje już Ministerstwo Infrastruktury i możliwe, że wejdą w życie jeszcze w tym roku. Tiry będą mogły wjeżdżać prawie wszędzie, choć kierowcom odradza się korzystania z dróg gruntowych, ale ustawodawca ma dać wolną rękę w ewentualnym ustawianiu znaków zakazu wjazdu zarządcom dróg samorządowych, a więc wojewódzkich, powiatowych i gminnych.
Czytaj więcej w serwisie motofakty.pl
Wiele dróg wojewódzkich zostało ostatnio zmodernizowanych i podwyższono na nich nośność generalnie do 10 ton nacisku na oś pojazdu, ale cześć dróg jest w gorszym stanie i tam niewątpliwie ciężkie samochody nie mogą wjeżdżać. Nie mogą też wjeżdżać ze względu na niedostateczną nośność mostów i wiaduktów. Dlatego teraz analizowana jest skala problemu i na pewno wprowadzone zostaną ograniczenia wjazdu dla pojazdów o nacisku 11,5 ton, choć te będą możliwe po spełnieniu innych jeszcze warunków.
Duże zmiany dla kierowców zawodowych. Co jest w nowym projekcie?
Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, obecnie samochody o nacisku 11,5 ton na oś mogą korzystać z zaledwie 54 proc. dróg krajowych, co stanowi 5 proc. sieci dróg w kraju. Po nowelizacji przepisów ciężarówki będą mogły korzystać z ok. 70 proc. dróg publicznych w kraju.
Wszystko z powodu interwencji polskich przewoźników drogowych w Komisji Europejskiej. Ta pozwała w roku 2016 Polskę do TSUE za ograniczenia w ruchu dla ciężarówek na drogach samorządowych, co jest złamaniem unijnej dyrektywy (dokładniej przepisów Rady z 1996 r.). Bo nasze przepisy wymagają, aby firmy transportowe uzyskiwały specjalne pozwolenia (i opłacały je) na przejazd drogami samorządowymi ciężarówkami o nacisku osi przekraczającym 8 lub 10 ton.
Tyle zarabiają kierowcy ciężarówek w Polsce. Kwoty mogą was ...
- Wszystko pięknie, niby nowe przepisy mają nam ułatwić pracę, zgodnie z wyrokiem Trybunału i standardami europejskimi, ale jednocześnie wprowadzi się wolną rękę dla zarządów dróg. Te będą mogły zakazać wjazdu na różne drogi - komentuje Adam Jędrych, prezes Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych im. Dionizego Woźnego z siedzibą w Lipnikach. - Proszą sobie wyobrazić, że tir przejeżdża swobodnie przez jeden powiat, ale na tej samej drodze w innym już powiecie trafia na znak zakazu wjazdu. I co wtedy ma zrobić kierowca? Spraw nie wygląda tak różowo jak by się na pozór wydawało.
Adam Jędrych i inni członkowie stowarzyszenia przewoźników spotkają się w poniedziałek w Warszawie, aby rozmawiać o tych problemach z ministrem infrastruktury i generalnym inspektorem transportu drogowego. Chcą przedstawić swoje argumenty.
