Pływanie z delfinami w Zurichu, spotkanie z drużyną Real Madryt czy wizyta na planie ulubionego serialu. Dla fundacji „Dziecięca Fantazja” nie ma rzeczy niemożliwych.
Marzenia nie muszą być jednak aż tak wymyślne. Może być „zwykły” komputer czy konsola play station. Głównie takie życzenia mają chore dzieci. To specjalnie dla nich powstała fundacja, która działa od 2000 roku. Jej celem jest spełnianie marzeń ciężko chorych maluchów.
- Mogą zgłaszać się do nas pacjenci od 3 do 18 lat - mówi Dorota Wojciechowska z „Dziecięcej Fantazji”. Instytucja powstała z inicjatywy angielskiego biznesmena Garry’ego Olivera, którego podczas wizyty w Polsce zdziwił brak fundacji dla najmłodszych. - Chore dzieci mają syndrom „poczucia winy”, stają się szybko dorosłe. Są świadome tego, że ich choroba jest zmartwieniem dla rodziców - tłumaczy Dorota Wojciechowska. - Dlatego wstydzą się prosić o jakiekolwiek prezenty. Poprzez nasze akcje chcemy, by pozostały dziećmi.
- Moim marzeniem była gra play station - mówi Mateusz Tonderysz Drążonka.
Chłopiec choruje na białaczkę, nie chodzi do szkoły, ma indywidualny tok nauczania. W podobnej sytuacji jest dwunastoletni Łukasz z Bydgoszczy, który przeszedł przeszczep rodzinny szpiku kostnego.
- Zawsze chciał mieć komputer - opowiada mama Łukasza, Sylwia Wyzina. - Nie było nas na to stać. Mimo że jest bardzo słaby, nie może się doczekać prezentu - powiedziała nam bezpośrednio przed przyjazdem specjalnych gości.
Zarówno Mateusz jak i Łukasz dostali wczoraj wymarzone prezenty. Na fundację bowiem można liczyć - spełniła ona już marzenia ponad dwustu dzieci z całego kraju. - Zawsze w pierwszej kolejności pomagamy maluchom najbardziej chorym - tłumaczy Dorota Wojciechowska. - Gdy dokonamy już wszystkich formalności, wtedy informujemy dziecko, że odwiedzimy je z niespodzianką.
Fundacja współpracuje z niemal wszystkimi oddziałami onkologii dziecięcej w Polsce.
W Bydgoszczy stałym współpracownikiem jest Szpital Uniwersytecki.