Wolontariusze i członkowie Stowarzyszenia MODrzew (Monitoring Obywatelski Drzew) wyposażeni w miary, telefony i coś do pisania od trzech tygodni spotykają się w środowe popołudnia i liczą drzewa na Wyspie Młyńskiej. Sprawdzają, jak w praktyce działa metoda opracowana specjalnie na potrzeby inwentaryzacji drzew i na bieżąco ją ulepszają. Ma być jak najbardziej intuicyjna. To ważne, bo będą z niej korzystali przy liczeniu wszystkich drzew w mieście.
Najwięcej kasztanowców i klonów
W formularzu jest miejsce, m.in. na wpisanie gatunku drzewa, jego położenia, wymiarów, określenie jego kondycji, wskazanie jego mieszkańców (także tych niechcianych...), ewentualnych uszkodzeń, suchych konarów.
- Wśród policzonych do tej pory drzew dominują kasztanowce i klony. Mało jest na wyspie (albo jeszcze do nich nie dotarliśmy) gatunków, które lubią rosnąć w pobliżu wody, czyli topoli, wierzb, olszy, jesionów. Zaskoczyło mnie to, że rosną tu modrzewie. Na razie mamy policzone ok 2/3 drzew na wyspie - mówi Marzena Błaszczyk ze Stowarzyszenie MODrzew. - Ostateczne wnioski i rekomendacje opublikujemy w lipcu wraz ze wszystkimi danymi - zapowiadają członkowie stowarzyszenia.
Wśród policzonych do tej pory drzew dominują kasztanowce i klony. Mało jest na wyspie (albo jeszcze do nich nie dotarliśmy) gatunków, które lubią rosnąć w pobliżu wody, czyli topoli, wierzb, olszy, jesionów.
Po co to wszystko?
Ale pierwsze wskazania już są. Podczas liczenia wolontariusze wypatrzyli, że w misach korzeniowych niektórych drzew na Wyspie Młyńskiej stoi woda, choć nie powinna, ale nie ma gdzie odpłynąć. Dzięki tej obserwacji możliwa jest szybka interwencja.
Po co to wszystko? Drzewa w miejskich parkach są dość skrupulatnie policzone, ale już te, które rosną np. przy drogach czy ścieżkach rowerowych nie. - A jeśli jako miasto mamy czymś zarządzać i planować rozwój, musimy dokładnie wiedzieć, jakie zasoby posiadamy - mówi Marzena Błaszczyk.
