Z 35 butelek produkuje się kurtkę z polaru, a części lodówki można przerobić na gąbkę do foteli. Recykling to nie tylko ekologiczna teoria, ale także praktyka z czysto ekonomicznym zyskiem.
<!** Image 3 align=none alt="Image 191586" sub="Zakład selekcji odpadów w Wypaleniskach - linia do selekcji nieposegregowanych śmieci
Fot.: Tymon Markowski">
Lodówki, pralki, żelazka, suszarki do włosów, telewizory, telefony komórkowe, a ostatnio również nowoczesne świetlówki - wszystkie odpady z długiej listy sprzętów RTV i AGD wymagają specjalnego traktowania. Tak stanowi polskie prawo, normy ekologiczne i zwykła ludzka chęć zysku.
Wielki format śmieci
- W każdym takim odpadzie zawarte są różne surowce - często bardzo rzadkie i cenne. Ich odzyskiwaniem zajmują się specjalne firmy, a branża rządzi się czystą ekonomią - mówi Krzysztof Śleboda z toruńskiej Pracowni Zrównoważonego Rozwoju.
I nie ma w tym nic złego. Każdy z tych sprzętów to ekologiczna bomba, a właściwie rozbrojona może okazać się całkiem pożyteczna. Na przykład - lodówka. Poddana recyklingowi trafia na linię, gdzie specjalne węże odsysają z niej olej i freon. Ten ostatni jest unieszkodliwiany. Szklane elementy trafiają do huty szkła, a pozostała skorupa jest mielona w ogromnym młynie. Materiałem powstałym po przeróbce są metalowe wstążki i pianka wykorzystywana na przykład do produkcji samochodowych foteli. Inna metamorfoza - z telewizyjnego monitora można otrzymać trzy rodzaje szkła. W skali makro - półprodukty z odzysku są tańsze, a ich zastosowanie obniża koszty powstania nowego produktu. Stare sprzęty RTV i AGD przyjmują bez opłat firmy zajmujące się gospodarką odpadami. Podobnie jest w przypadku sklepów. Kiedy kupujemy nową lodówkę, starą najczęściej można oddać w ramach wymiany. Jedyne koszty, z którymi można się liczyć, to koszty transportu. Ale uwaga! Nieco inaczej jest z odpadami wielkogabarytowymi. W miastach przeważnie organizuje się cykliczne zbiórki takich śmieci.
<!** reklama>
Również dystrybutorzy i producenci akumulatorów samochodowych są zobowiązani do przyjmowania zużytych urządzeń. Przy zwrocie starego akumulatora kierowcom należy się zwrot kaucji - ponad 30 złotych. A jak pozbyć się starego wraku auta? Okazuje się, że nie jest to takie skomplikowane. - Na ulicy pod moim blokiem rozpadał się stary fiat 126. Znajomy podpowiedział mi, że wystarczy dać cynk firmie zajmującej się rozbiórką aut i skupem złomu i będzie po kłopocie - mówi pan Ryszard. - Jak się okazuje, to jest w ich interesie i robią to za darmo. Sami sprawdzają, kto jest właścicielem auta i kontaktują się z nim.
Segregacja w ogrodzie
Pojemniki do selektywnej zbiórki śmieci to ciągle rzadkość w polskich miastach. Ludzie są leniwi. Najczęściej nie chce nam się myśleć o tym, jak ograniczyć produkcję śmieci (np. nie pakując zakupów w foliowe worki) albo gdzie znaleźć „dzwony” do szkła, plastiku i papieru. Jeśli ekoargumenty nie przemawiają do społeczeństwa, to możliwość zaoszczędzenia na segregacji śmieci może być skuteczna. - Mieszkając w Irlandii widziałam na własne oczy, jak pewien mężczyzna rodziny raz w tygodniu wyrzucał wszystkie śmieci do ogrodu i je segregował. Przyznał się, że głównym powodem, dla którego grzebie w śmieciach, są oszczędności. Za wywóz odpadów w formie posegregowanej płacił dużo mniej - mówi pani Zuzia, która kilka lat temu pracowała na Zielonej Wyspie jako opiekunka do dzieci.
- Kiedy w przyszłym roku zmienią się przepisy dotyczące gospodarki odpadami i obowiązek kontroli przejmą gminy, to u nas będzie podobnie. Mieszkańcy miasta, którzy będą segregować odpady, mogą płacić nawet 30-40 procent mniej za ich wywóz - zapowiada Adam Musiała z Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Bydgoszczy.
Do segregacji odpadów mogą nakłonić różne akcje. - Świetnie przyjęła się ogólnopolska akcja „Zamień odpady na kulturalne wypady”. W zamian za plastik, papier czy szkło rozdawaliśmy bilety do kina czy teatru - mówi Krzysztof Ślebioda.
Mandat za lodówkę
Jeśli policjanci lub strażnicy miejscy przyłapią kogoś na wyrzucaniu odpadów w niewłaściwy sposób, mogą zastosować kary. - To wykroczenie, które może zakończyć się pouczeniem, wystawieniem mandatu od 20 do 500 złotych lub wnioskiem do sądu - wylicza Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy bydgoskiej Straży Miejskiej. - Ten problem jest jednak marginalny. Nagminnie jednak mieszkańcy łamią przepis o zaśmiecaniu miejsc dostępnych publicznie.
Straż miejska ma też prawo kontrolować, czy śmietniki przy posesjach są odpowiednio pojemne i wystarczająco często opróżniane. Jeśli właściciel lub zarządca nieruchomości oszczędza na wywożeniu śmieci albo - co gorsze - jest podejrzany o wyrzucanie je do lasu, również musi liczyć się z karą - pouczeniem, mandatem lub wnioskiem do sądu.