Śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zgierzu próbują szczegółowo odtworzyć to, co zaszło w mieszkaniu przy ulicy Mielczarskiego w Zgierzu. Po dramatycznych wydarzeniach do szpitala im. Konopnickiej w Łodzi rodzice przywieźli dwumiesięcznego chłopca z posiniaczonym ciałem i pękniętą czaszką..
W poniedziałek rano prokuratura otrzymała opinię od biegłego medycyny sądowej, która jednak okazała się niewystarczająca. Dlatego poproszono o dodatkową, uzupełniającą opinię, którą wieczorem w poniedziałek przedstawili biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi. 30-letnia matka chłopca została przesłuchana w obecności psychologa w charakterze świadka. Prawdopodobnie nie było jej w domu, gdy doszło do urazu syna. Natomiast 26-letni ojciec usłyszał zarzut spowodowania u syna obrażeń głowy ze złamaniem kości czaszki oraz siniaków twarzy i ramion.
- W mieszkaniu rodziców dziecka odbyły się oględziny, podczas których w łazience znaleziono ślady krwi na śpioszkach, co może oznaczać, że chłopczyk został przebrany przed przewiezieniem do szpitala - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Dramat w Zgierzu. Dwumiesięczny chłopczyk z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę. Około godz. 23 do szpitala Konopnickiej w Łodzi trafił dwumiesięczny chłopczyk. Jego rodzice, 26-letni ojciec i 30-letnia matka, przekonywali lekarzy, że dziecko spadło z wersalki i potłukło się. Lekarze zrobili badania i okazało się, że chłopczyk jest w ciężkim stanie, ponieważ ma złamaną podstawę czaszki. Ponadto miał liczne siniaki na całym ciele.
W tej sytuacji pracownicy szpitala skierowali dziecko na oddział intensywnej opieki medycznej i zaalarmowali policję, bowiem nabrali podejrzeń, że tego typu obrażenia chłopca nie pochodzą ze „zwykłego” upadku z niskiej przecież wersalki. Policjanci zjawili się w szpitalu i zatrzymali rodziców do dyspozycji prokuratury.
Kobieta była trzeźwa, zaś mężczyzna miał 0,4 promila alkoholu w organizmie. Policjanci udali się też do mieszkania małżeństwa przy ul. Mielczarskiego w Zgierzu, w którym zabezpieczono ślady krwi i inne ślady kryminalistyczne oraz odzież rodziców pod kątem badań biologicznej. Do tej pory w mieszkaniu małżonków nie było interwencji policjantów.
Aktualizacja
Przesłuchanie mężczyzny zakończyło się w poniedziałek (7 listopada) po godzinie 23. Mężczyzna złożył wyjaśnienia, jednocześnie nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
- Na tym etapie nie możemy informować o złożonych przez mężczyznę wyjaśnieniach - mówi Krzysztof Kopania
W poniedziałek kilkanaście minut po godzinie 23 rozpoczęło się posiedzenie sądu, na którym rozpatrywany był wniosek o areszt dla ojca pobitego niemowlaka. Sąd już po północy z poniedziałku na wtorek podjął decyzję o aresztowaniu mężczyzny. Najbliższe trzy miesiące spędzi on w areszcie śledczym przy ulicy Smutnej w Łodzi.