Turnieje Grand Prix rozgrywane są na niemal identycznych nawierzchniach. Podobnie ma być w Enea Ekstralidze.
O sprawie napisał „Przegląd Sportowy”. Według dziennika, prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski zamierza powołać grupę ludzi (komisarzy), którzy będą nadzorowali prace związane z przygotowaniem nawierzchni do zawodów ligowych.
<!** reklama>Wyeliminować nieuczciwość
- Chcemy wykorzystać doświadczenia z Grand Prix, gdzie dyrektor Tony Olsson odpowiada za przygotowanie nawierzchni, która w każdych zawodach jest mniej więcej taka sama - tłumaczy Witkowski. - Chcemy, aby zwyciężyła zasada sportowej rywalizacji, a nie to, co kibice nazywają preparowaniem torów. Skoro kluby same sobie z tym nie poradziły, to musimy im pomóc. Chcemy, by wiedziały, że negatywna ocena komisarza i sędziego oznacza ogłoszenie walkoweru i wysoką karę finansową. Musimy wyeliminować nieuczciwość w sporcie - dodaje.
Każdy ma coś za uszami
W ostatnich latach najgorzej przygotowane tory były w Lesznie i Gorzowie.
- Każdy ma coś za uszami, więc ja bym nie skupiał się tylko na dwóch klubach - mówi „Przeglądowi Sportowemu” Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, a obecnie ekspert telewizyjny.
- Tu nie chodzi o to, aby robić wyłącznie twarde tory. Może być przyczepna nawierzchnia, ale niektóre miejsca, jak wejścia w łuki, a w zasadzie cały łuk, muszą być jednak twarde. W zawodach z cyklu Grand Prix tory są twarde, ale zarazem bezpieczne. W naszej lidze też musimy wybrać między pełną wolnością dla gospodarzy a bezpieczeństwem sportowców. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia, niech opowie o nich rodzinie Lee Richardsona, który zginął w ubiegłym roku na torze we Wrocławiu - dodaje „Cegła”, który ma pomóc w sporządzeniu listy kandydatów na komisarzy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 204588" sub="W ostatnich sezonach najwięcej zastrzeżeń było m.in. do przygotowania nawierzchni w Lesznie. Na zdjęciu: upadek Tobiasza Musielaka z Unii i Roberta Kościechy z Polonii Bydgoszcz [Fot.: Michał Szmyd]">Telefon Dołomisiewicza milczy
Komisarzami mają być byli trenerzy, sędziowie i żużlowcy. W kuluarach padają już pierwsze nazwiska: Czesław Czernicki, Leszek Demski, Ryszard Bryła, Zenon Plech, Wojciech Żabiałowicz, Jan Krzystyniak i Ryszard Dołomisiewicz. Ten ostatni to były lider Polonii, ostatnio komentujący mecze w telewizji.
- Na razie nikt nie dzwonił i nie rozmawiał ze mną na ten temat - mówi „Expressowi” 47-letni dziś „Dołek”. - Co do zasadności powołania funkcji komisarza, to najważniejszy i tak jest zdrowy rozsądek. Pamiętajmy, że nowe tłumiki nie ułatwiają jazdy na bardzo przyczepnym torze. Warto też zwrócić uwagę, aby za przygotowanie nawierzchni brali się fachowcy, a nie menedżerowi drużyn, którzy nigdy nie siedzieli na motocyklu żużlowym i nie mają nawet uprawnień trenerskich - kończy Ryszard Dołomisiewicz.
ZDANIEM EKSPERTA
Jacek Woźniak, były żużlowiec m.in. Polonii, obecnie trener bydgoskich młodzieżowców:
Przypuszczam, że pomysł, aby komisarze obecni byli na każdym meczu ligowym, podyktowany jest kontraktem z nową telewizją. Nikt nie chce oglądać corridy, upadków i ciągników równających tor przez kilkadziesiąt minut.
Mam tylko nadzieję, że polska liga nie popadnie w skrajność i unikniemy robienia „betonów”, na których nie da się wyprzedzać, a emocje kończą się po rozegraniu pierwszego łuku. Przecież można przygotować tor lekko „pod koło”, odsypujący się. Na takiej nawierzchni będą mijanki, dla których kibice przychodzą na stadiony.