Jak już pisaliśmy, 27 maja przed południem w lesie koło Bożenkowa rowerzysta z Bydgoszczy znalazł leżącego człowieka, który nie miał przy sobie żadnych dokumentów.
- Mężczyzna był ubrany w dres i sportowe buty. Leżał na lewym boku. Sprawdziłem tętno na przegubie i szyi. Niczego nie wyczułem. Ręce i twarz zaczynały sinieć. Połączyłem się z numerem 112. Dyspozytor zaczął mnie wypytywać najpierw gdzie się znajduję, a potem, jaki jest stan tego człowieka. Powiedziałem o moich spostrzeżeniach. Na miejsce przyjechał patrol policji. Jeden z funkcjonariuszy założył rękawiczki i po sprawdzeniu pulsu stwierdził, że ten mężczyzna musi nie żyć od kilku godzin - relacjonuje Włodzimierz Stojak.
[break]
Do dziś nie opuszczają go jednak wątpliwości. - Dzwoniąc z komórki pod 112 byłem przekonany, że dyspozytor od razu zna moje współrzędne z GPS. Tymczasem musiałem opisać, gdzie jestem. Było to możliwe tylko dlatego, że często tam bywam. A gdyby trafiło na kogoś, kto nie zna terenu?
Druga wątpliwość - dlaczego na miejsce nie wysłano karetki z lekarzem. - Przecież jako laik nie jestem w stanie stwierdzić zgonu! Może istniała jeszcze szansa na uratowanie tego człowieka? - denerwuje się pan Włodzimierz.
Za funkcjonowanie numeru 112 odpowiada Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego podległe wojewodzie. Jego rzecznik Bartłomiej Michałek twierdzi, że wszystko było zgodne z procedurą.
- Operator numeru 112 po przeprowadzeniu obowiązkowego wywiadu z osobą zgłaszającą, podejmuje decyzję o niezwłocznym powiadomieniu służby właściwej do podjęcia interwencji w danym przypadku. W tej konkretnej sytuacji osoba dzwoniąca pod 112 informowała, że w lesie znalazła nieżywą osobę, dlatego operator zgodnie z obowiązującymi przepisami zawiadomił policję, a nie zespół ratownictwa medycznego - mówi rzecznik.
Według Przemysława Słomskiego z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy, patrol policji przybyły na miejsce wezwał karetkę pogotowia. Lekarz potwierdził zgon mężczyzny. - Zwyczajowo wzywany jest lekarz, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości - dodaje Przemysław Słomski.
Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ zidentyfikowała zmarłego. Był to 59-letni Marek M. Mieszkał niedaleko. Ustalono, że po raz ostatni mężczyzna był widziany ok. godz. 7 rano. Potem poszedł pobiegać do lasu. - Wstępnie stwierdzono, że przyczyną zgonu były zmiany chorobowe w postaci ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej. Nie było udziału osób trzecich. Dokładny czas zgonu zostanie podany w protokole sekcji zwłok. Dostaniemy go za dwa miesiące - mówi prokurator Adam Lis.