Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze się dzieje

Wojciech Romanowski
Bydgoszcz widziała już wiele. Była na ustach świata, nieczęsto, ale się zdarzało. Gościli u nas wielcy przywódcy, wielcy artyści, a wielcy sportowcy bili rekordy globu. Był entuzjazm, czasem euforia. To wszystko wydaje mi się mało, kiedy spoglądam na międzynarodowy tłum, wbijający się w każdą uliczkę w centrum.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/romanowski_wojciech.jpg" >Bydgoszcz widziała już wiele. Była na ustach świata, nieczęsto, ale się zdarzało. Gościli u nas wielcy przywódcy, wielcy artyści, a wielcy sportowcy bili rekordy globu. Był entuzjazm, czasem euforia. To wszystko wydaje mi się mało, kiedy spoglądam na międzynarodowy tłum, wbijający się w każdą uliczkę w centrum.

Kafejki w obrębie Starego Rynku zabarwiły się na zielono, pomarańczowo i biało-czerwono oczywiście, choć nasze barwy narodowe mieszają się w tym tłumie z chorwackimi. Piwo płynie strumieniami, ale nie ma burd, agresji, nienawiści. Irlandczyków – jest ich w tej chwili w Bydgoszczy około tysiąca – mało kto rozumie, jednak czuć sympatyczny kod, jaki wytworzył się między nami bydgoszczanami a gośćmi z Zielonej Wyspy.

<!** reklama>Wracam z centrum, dochodzi 23, gdzieś na wysokości McDonald’s przy Gdańskiej błądzi znużony polskim piwem irlandzki kibic, i chyba pomylił Bydgoszcz z Dublinem, bo spaceruje środkiem jezdni, podśpiewując coś pod nosem. Nasi strażnicy miejscy mają tę cudowną umiejętność wyrastania spod ziemi w najmniej spodziewanym momencie, tak było i tym razem. Patrol podjechał, pan kibic nisko się ukłonił, przybił piątkę i – już chodnikiem – ruszył w kierunku swojego hotelu.

Każdy, kto zajrzał do strefy kibica na Starym Rynku widział i czuł tę znakomitą atmosferę, której właśnie szukałem w pamięci, i nie znalazłem. Bo poprzednie wspólne kibicowanie przy okazji Euro 2008 czy mundialu, nie może się równać z tym teraźniejszym. Może jesteśmy bardziej dojrzali? Może po prostu szczęśliwsi? Albo mądrzejsi?

Na koniec jeszcze jeden obrazek, jakże wymowny, jak wiele o nas mówiący. Wtorek, nie taki zwykły, tylko dzień meczu z Rosją, ogłoszony przez nierozsądnych dziennikarzy „drugim Cudem nad Wisłą”. Z okładek gazet patrzy na mnie trener Smuda w mundurze z 1920 roku, który ma szarżować na Moskala, albo Robert Lewandowski w rynsztunku husarii.

Odchodzę od kiosku zniesmaczony i wśród sznurka aut z biało-czerwonymi chorągiewkami dostrzegam jedno, którego trudno nie zauważyć. Oto środkiem Gdańskiej jedzie samochód przystrojony we flagi rosyjskie. I nic. Po prostu jedzie. Ma wszystkie szyby, kierowca cały i zdrowy, czyli nie daliśmy się ponieść głupocie. Jesteśmy odporni na fobie. A ty jedź chłopie szczęśliwie dalej. Polska i tak wygra mecz. Na szczęście, zremisowała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!