Z Markiem Machnikowskim, regionalnym konserwatorem przyrody rozmawiała Hanna Walenczykowska
<!** Image 2 align=right alt="Image 149964" sub="- My odzwyczailiśmy się już od normalnych dla naszego klimatu warunków. Przyrodzie, na szczęście, to nie przeszkadza - mówi Marek Michnikowski Fot. Tadeusz Pawłowski">Od miesiąca pada, pada, leje i znowu pada, pada...
Woda jest źródłem życia i jest bardzo potrzebna na terenach, na których jest jej zwykle za mało. W naszym województwie na przykład na Kujawach oraz w Borach Tucholskich. Jak na razie, zwiększona wilgotność powietrza jest korzystna. Rośliny są przecież w okresie wegetacji i wykorzystują ogromne ilości wody. Deszcz potrzebny jest lasom. Na terenie Kujawsko-Pomorskiego jest dużo lasów sosnowych, szczególnie wrażliwych na przesuszenie. Mam nadzieję, że w tym roku wystarczy im wody do czerwca i nie będzie tak wielu zakazów wchodzenia do lasu.
Najbardziej „cieszą się” z wilgoci mikroorganizmy.
Tak. Pleśniaki, które nie są ludziom potrzebne. Wręcz przeciwnie, są dla nich szkodliwe. Dzikiej przyrodzie to nie przeszkadza, ale ogródkom działkowym i uprawom tak. Trzeba będzie zwalczać choroby grzybowe, które najprawdopodobniej wystąpią na drzewach owocowych oraz roślinach ozdobnych. I tak mamy szczęście, bo jest zimno. Przy wyższej temperaturze powietrza pleśniaki rozwijałyby się jeszcze dynamiczniej.
A owady, na przykład pszczoły, lubią deszcz?
Nie wiem... Jednak, takie szare, mokre dni, wpływają niekorzystnie na rozwój niektórych owadów, na przykład motyle nie mogą latać. Są jednak i takie gatunki, którym dżdżysta pogoda służy. W czasie deszczu zwiększa się ekspansja meszek i komarów. My się od nich opędzamy, ale...
<!** reklama>Ale ptakom łatwiej wyżywić potomstwo.
Oczywiście. Ptaki mają lepsze warunki. W gniazdach pojawia się więcej piskląt, zwiększa się również ich przeżywalność. Nadmiar wilgoci korzystny jest również dla ptaków brodzących, żyjących w wilgotnych siedliskach, w miejscach, w których woda szybko osiada. Mają one teraz dłuży okres łatwego zdobywania pożywienia.
Zima była mroźna i długa. Wiosna jest zimna oraz mokra. Aura nas nie rozpieszcza.
My odzwyczailiśmy się już od normalnych dla naszego klimatu warunków. Przyrodzie, na szczęście, to nie przeszkadza. Zawsze były mroźne zimy, odnotowywano przecież jeszcze niższe temperatury niż te, które wskazywały termometry w tym sezonie.
Przyzwyczailiśmy się do ciepła?
Trochę tak. W ostatnich latach było przecież tak, że wszystko zaczynało kwitnąć już w kwietniu, a potem, nagle, w maju temperatura się obniżała i wszystko wymarzało. Najlepsza byłaby równowaga, by nie dochodziło do tak drastycznych różnic.
Dzikie zwierzęta, ptaki i rośliny w lasach poradzą sobie z „nadmiarem” wilgoci, a miejska zieleń?
Także nie powinno być z nią problemów. W miastach wykonuje się teraz nasadzenia. Rośliny lepiej ukorzenią się. Problemem może być tylko koszenie trawników. Gdyby maj był suchy, w czerwcu większość roślin byłaby bardzo słaba i wątła. Jeśli za kilka dni pogoda się poprawi, wszystko wróci do normy. Ważne, by nie było przymrozków i byśmy naturze za dużo nie przeszkadzali.
Warto wiedzieć
- W oddziale Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Przysieku wyjaśniono „Expressowi”, że ciągłe opady deszczu korzystnie wpływają na rozwój chorób pleśniowych na zbożach i innych roślinach uprawnych. Mączniak (oraz inne gatunki grzybów) może zaatakować także rośliny ozdobne np. róże. Ponadto, rolnicy mają trudności z przeprowadzaniem oprysków, wprawdzie niektóre preparaty lepiej działają, ale na pola wjechać nie można. Jeśli dżdżysta pogoda utrzyma się, to należy liczyć się z mniejszymi plonami owoców, warzyw i zbóż.
Opinia. Trzy centrymetry w górę.
Marian Górecki, inspektor do spraw ochrony przeciwpowodziowej Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego uspokaja - regionowi powódź nie zagraża.
Na południu Polski, w czasie ostatniego weekendu, intensywne opady deszczu spowodowały wzrost poziomu wody w rzekach. Wczoraj nadal obowiązywało ostrzeżenie przed opadami. Przewidywano, że lokalnie na metr kwadratowy może spaść do 110 litrów wody. Woda przekroczyła stany ostrzegawcze w województwach: śląskim, wielkopolskim, łódzkim, małopolskim i lubelskim.
W naszym regionie...
- Trudno mi wypowiadać się na temat sytuacji w innych częściach kraju. Ale jeśli tam opady deszczu były rzeczywiście bardzo intensywne to i u nas, za jakiś czas, poziom wody poniesie się - wyjaśnia Marian Górecki, inspektor Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Na razie na Wiśle i jej dopływach tego nie widać.
Poziom ostrzegawczy został przekroczony tylko w jednym miejscu - o 13 centymetrów w Nakle. Tam na odcinku od Białośliwia do Nakła nad Notecią występuje wysoki poziom wód brzegowych.
Natomiast w innych miejscach poziom wody podnosi się bardzo powoli od 3 do 4 centymetrów w ciągu doby.
- Zagrożenia powodzią w naszym województwie nie ma - podkreśla Marian Górecki.(haw.)