<!** Image 2 align=none alt="Image 163709" sub="W sylwestra najważniejsza jest dobra zabawa i suto zastawiony stół. Bez tego żadna impreza nie będzie udana w stu procentach / Fot. Archiwum">Jak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez jedną z pracowni zajmujących się oceną nastrojów Polaków, dla połowy naszego społeczeństwa miniony rok był dobrym. Bo dla każdego jego nastrój jest najważniejszy. Nieważne więc, że prezydent i posłowie zginęli w katastrofie lotniczej, że wojna w Korei o mały włos nie wybuchła, że tylko w jednej małej Polsce były aż trzy wielkie powodzie, albo że właściciel Playboya Boga się nie boi i zgorszył pół świata, biorąc sobie już trzecią żonę - tym razem o całe pół wieku młodszą od siebie.
Jeśli dla kogoś ten rok był dobry, to wypada go równie dobrze zakończyć. Najlepiej na jakiejś hucznej imprezie zgodnie z powiedzeniem, że: „Najlepszy sylwester to taki, którego się nie pamięta”. I bez względu na to, jak bardzo następnego dnia będzie boleć głowa, trzeba się zabawić tak, by rano, gdy już człowiek doczołga się do łazienki i spojrzy w lustro swoimi zmęczonymi i przekrwionymi oczami, mógł sobie powiedzieć z czystym sumieniem: Było dobrze, więc do diabła z kacem!
Okazji do wyjścia dzisiejszego wieczoru jest bez liku. Właściciele wszelkiego rodzaju restauracji i klubów tak się w ostatnich latach rozpuścili, że w tym roku ceny za sylwestrowe bale wywindowali do takiego poziomu, że chyba wyżej już nie można. W efekcie w części lokali tłoku nie będzie, bo przyszło by zapłacić za krzesło, miejsce przy stoliku i zimne frytki, to i w swoim własnym domu albo najlepiej w domu znajomych zabawę taką można zrobić, że nie tylko sylwestra nie będzie się pamiętać, ale nawet przygotowań do niego.
To, co zaoszczędzi się na „proszonej” imprezie u znajomych, można za to wydać na petardy, fajerwerki i inne sztuczne ognie. Wiadomo bowiem i to wcale nie od dziś, że każdy prawdziwy mężczyzna powinien się pojawić na sylwestra z wódką w kieszeni marynarki (tak, żeby połowa butelki wystawała i od razu wiadomo było, że nie przychodzi się z pustymi rękami) oraz torbą fajerwerków pod pachą (tak, żeby wszyscy widzieli, że każdy facet ma coś z maczo, nawet jeśli w wojsku w życiu nie był). Co prawda, ceny najdroższych sztucznych ogni sięgają nawet tych, jakie trzeba zapłacić za bal sylwestrowy organizowany w najbardziej ekskluzywnych lokalach, ale o to nie trzeba się chyba martwić. Bo skoro samego sylwestra się nie będzie pamiętało, to tym bardziej tego, ile się wydało na fajerwerki.