1 kwietnia rozpoczął się okres eksmisji. Dłużnicy mogą się albo powoli pakować, albo szybko spłacać swoje zobowiązania.
Spółdzielnie mieszkaniowe w Bydgoszczy już wywieszają na klatkach schodowych informacje o zadłużeniach lokatorów. Te niekiedy potrafią sięgnąć kilkudziesięciu tysięcy złotych w jednej, zamieszkałej przez kilka rodzin, klatce schodowej. Tak zrobiła między innymi Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa.<!** reklama>
- To element informowania spółdzielców o stanie finansów. Jednak dla nas eksmisja jest naprawdę ostatecznością, w zeszłym roku chcieliśmy przeprowadzić ich dziesięć, doszło tylko do jednej. Zawsze najpierw rozmawiamy i staramy się znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji - zapewnia Zbigniew Sokół, prezes FSM.
Nie wszystkim jednak wywieszki na klatkach się podobają.
- Takie pisanie nie ma sensu, tylko irytuje ludzi i sprawia, że głupio czujemy się, gdy przychodzą znajomi. Bo jak to wygląda, że lokatorzy nie płacą i są zadłużeni na 20 tysięcy złotych? Przecież nie wiadomo i tak, kto konkretnie nie płaci, a ze wszystkich robi się nieuczciwych lokatorów - uważa pani Janina z FSM.
Ja płacę - oto dowód!
Prezes Sokół potwierdza, że takie wywieszki irytowały płacących spółdzielców. Zdarzali się nawet tacy, którzy chcieli zaświadczenie o niezaleganiu z opłatami, które - jak zapowiadali - zamierzali wywiesić w gablotach.
- Ustawa zabrania nam informowania, kto konkretnie płaci czynszu, ale każdy spółdzielca może sprawdzić w siedzibie spółdzielni, który z sąsiadów nie płaci. I chętnie to robią - mówi Zbigniew Sokół.
Spółdzielniom bardzo pomogło miasto, przekazując do ich dyspozycji lokale, do których - w razie czego - mogą eksmitować niepłacących lokatorów. Te są w tak fatalnym stanie, że po ich obejrzeniu dłużnicy wykazują ogromną inicjatywę w uzyskaniu pieniędzy na spłatę zadłużenia. Czasem jednym mieszkaniem można postraszyć wielu dłużników.
- Korzystamy na tych umowach, bo wtedy spółdzielnie nie domagają się od nas sądownie odszkodowań za brak wskazania lokalu socjalnego dla ich lokatorów z eksmisjami - zauważa Jerzy Walkowiak z Zespołu ds. Polityki Właścicielskiej i Mieszkaniowej Urzędu Miasta.
Zachem pogrąży spółdzielnię?
Z niepokojem w przyszłość patrzą w Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Jedność”. Wielu tamtejszych mieszkańców to lokatorzy związani z upadającym Zachemem, spółdzielnia powstawała właśnie przy tym przedsiębiorstwie. - Na razie nie widać negatywnych efektów zwolnień w Zachemie, ale spodziewamy się ich w drugiej połowie roku. Dlatego w planach spółdzielni nie zakładaliśmy podwyżek w częściach zależnych od nas - mówi Robert Małkiewicz, wiceprezes spółdzielni.
Obecnie zadłużenie lokatorów RSM „Jedność” sięga kilkuset tysięcy złotych.