Sprawa odwołania Adama Straszyńskiego wywołuje wiele pytań i budzi kontrowersje. Z burmistrzem ADAMEM ROSZAKIEM rozmawiamy na temat przyczyny usunięcia szefa komunalki z zajmowanego stanowiska.<!** Image 2 align=none alt="Image 202662" sub="Ponad rok temu burmistrz Gniewkowa Adam Roszak i były już prezes Adam Straszyński wspólnie otwierali nową kotłownię / Fot. Renata Napierkowska">
Panie burmistrzu, zapowiedział Pan, że wyjawi, jakie były przyczyny odwołania prezesa Adama Straszyńskiego. Może więc Pan zdradzić, co wpłynęło na taką decyzję?
Jako burmistrz mam prawo powoływać prezesa i go odwoływać i nie muszę się z moich decyzji tłumaczyć. Chcę jednak uciąć te wszystkie niedomówienia i spekulacje. Nie mogłem dalej tolerować permanentnych wyczynów i wpadek prezesa Straszyńskiego. Ciągłe szkolenia, wyjazdy - miałem wrażenie, że prezes zajmuje się zaopatrzeniem firmy w długopisy i gadżety, a unika trudnych tematów i oddalił się od zarządzania firmą oraz problemów ludzi.
Na ten temat mnożą się różne pytania i komentarze. Co było więc bezpośrednią przyczyną rozstania prezesa ze spółka komunalną? Wcześniej mówił Pan o braku lojalności...
W ostatnich miesiącach wyszły na jaw różne naganne działania prezesa, o których nie raczył informować ani rady nadzorczej, ani właściciela spółki, czyli burmistrza. Nie miał zgody na finansowanie sobie z pieniędzy komunalki kursu do rad nadzorczych, nie miał zgody na finansowanie ze środków publicznych prywatnych studiów pracowników spółki. Dotyczyło to nawet osób ledwo co zatrudnionych. Zlecenie firmie zewnętrznej remontu siedziby komunalki, czyli ocieplenia budynku, mimo że spółka takie prace wykonuje we własnym zakresie, do tego nieprawidłowe procedury przetargowe i zawyżony w znacznym stopniu koszt remontu. Zawarcie umowy z parafią w Toruniu bez podania kwoty i zakresu prac. To nieprawidłowość, a i sama umowa jest z gruntu nieważna. Te sytuacje też przyczyniły się do decyzji Rady Nadzorczej i właściciela. Każda z tych sytuacji mogłaby być przyczynkiem do zwolnienia z pracy, jednak czarę goryczy przelał donos na poprzednika, efektem czego była kontrola urzędu skarbowego. Ta sprawa bulwersuje tym bardziej, że chodziło w sumie o drobnostkę, gdyż były prezes komunalki Mikołaj Bogdanowicz nie dopuścił się żadnych nadużyć. Dokonał jedynie zamiany obudów na studniach na nowoczesne pompy. Prezes Straszyński powinien mnie najpierw o tym poinformować, zamiast donosić na poprzednika do Urzędu Marszałkowskiego.
To o tym Pan mówił, gdy twierdził, że prezes Straszyński okazał się nielojalny?
Prezes Straszyński okazał się nielojalny i nie dorósł do pełnienia tej funkcji. Podzielił załogę, wprowadził niezdrowy klimat w pracy. Ten problem wziął się pewnie stąd, że pracownicy skarbówki, gdzie wcześniej pracował Adam Straszyński, mają „odmienne podejście do ludzi”. Nie mogłem tolerować stalinowskiej metody donoszenia na poprzedniego prezesa i działania przez takie postępowanie na szkodę firmy oraz przedmiotowe i poniżające traktowanie ludzi i to często osób bardzo mu bliskich. Jeśli ktoś w taki sposób traktuje swoich bliskich i firmę, w której pracuje, a przez to i cały samorząd, to nie może obejmować tak ważnego stanowiska.<!** reklama>
Pojawiają się pogłoski, że zwolnił Pan prezesa, bo ma już swojego człowieka na jego miejsce. Zdradzi nam Pan, kto będzie kierował spółką?
Na prezesa została powołana dotychczasowa dyrektor i prokurent Alicja Konieczka, która pracuje w spółce od pięciu lat, pełniąc ważne funkcje. Mam nadzieję, że pozostanie na tym stanowisku. Korzystając z tej rozmowy chciałbym się odnieść i wyjaśnić kwestie 1400 procent wypracowanego zysku, o którym mówił Adam Straszyński w poprzednim artykule. Taki przekaz Straszyńskiego bardzo źle o nim świadczy, tym bardziej źle że dotyczy finansów spółki, ale jest także wynikiem kompleksu wobec Mikołaja Bogdanowicza. To, że sytuacja w komunalce się poprawiła, to zasługa naszych kilkuletnich starań z poprzednim prezesem - począwszy od przekształcenia zakładu w spółkę poprzez budowę nowej stacji uzdatniania wody, przebudowę kotłowni, utworzenia wspólnot mieszkaniowych, termomodernizacji budynków mieszkalnych, poprawę relacji z firmą Bonduelle, łącznie z likwidacją wysypiska. Poprzedni prezes Mikołaj Bogdanowicz w 2010 roku pozostawił zysk w wysokości kilkunastu tysięcy złotych, ponieważ przeprowadził szereg ważnych zadań wewnątrz spółki, było także dokapitalizowanie i doposażenie firmy. Na początku, przy tworzeniu spółki w 2007 roku, kapitał zakładowy wynosił 50 tysięcy złotych, a już w 2010 roku 4,3 miliona złotych. Dzięki podwyższaniu kapitału spółka może realizować ważne zadania, bo poprawiła się kondycja finansowa i jej zdolność kredytowa. Pan Straszyński nie myślał o wzroście kapitału, a spijał tylko miody po poprzedniku. Powiem tylko na koniec, że same oszczędności z tytułu inwestycji i redukcji opłat środowiskowych wynoszą 400 tysięcy złotych, a kotłownia przy ulicy Dreckiego nie przynosi strat, które kształtowały się zawsze na poziomie około 200 do 300 tysięcy złotych.
