Diabeł tkwi w... śmietniku

**Chyba nawet Archimedes wytężając niemiłosiernie swój umysł w wannie, nie wymyśliłby związku między zużyciem wody przez Homo sapiens a ilością wytwarzanych przez niego odpadów komunalnych. A polski parlament wymyślił. Nawet zapisał jako prawo. Chodzi, oczywiście, o nowe przepisy dotyczące gospodarki śmieciami.

Bydgoszcz jako jedna z pierwszych dużych gmin w regionie zaczęła się przymierzać do ustalenia konkretów, wynikających z nowych przepisów. Prawo to - jak się oficjalnie mówi, wymuszone przez Unię Europejską - ma nas uchronić przed rozkładającymi się przez tysiące lat butelkami, niekontrolowanym rozrastaniem się wysypisk i ogólnym rozkładem całego środowiska naturalnego. Mówiąc krótko: do akcji wkracza nowy pośrednik, czyli gmina.

<!** reklama>

Teraz gmina będzie odpowiadać za odpady i nas kontrolować. I gmina będzie brać za to nasze pieniądze, bo przecież za darmo nikt nie pracuje.

Jakie to będą pieniądze, na razie nie wiadomo. Od wczoraj wiemy jedynie tyle, że nowa opłata będzie zależeć od liczby mieszkających w lokalu osób. Jest to oczywiście lepsze niż obliczanie opłaty na podstawie zużytej wody albo powierzchni mieszkania, ale wszystkie te trzy metody zaproponowane przez parlament są świadectwem niezwykle wyśrubowanego intelektualnie poziomu i nie do końca zrozumiałej ekonomii nowych przepisów.

No, bo dlaczego dorośli mają płacić za śmieci tyle samo co dzieci? Dlaczego nie ma ulg dla rodzin wielodzietnych? Jak gmina sprawdzi prawdziwość deklaracji? Wyśle trójki urzędnik, policjant, ksiądz? A kto zapłaci księdzu i policjantowi?

Obawiam się, że idea była słuszna, ale wykonanie... Bo z tym prawem będzie jak ze współczesnym, zaśmieconym lasem - im dalej, tym więcej śmieci. A jak wiadomo, diabeł zawsze tkwi w... śmietniku.