Ze SŁAWOMIREM MICHORZEWSKIM, rzecznikiem prasowym Przedsiębiorstwa Przemysłu Betonów „Prefabet-Białe Błota”, rozmawia Hanna Walenczykowska.
<!** Image 2 align=none alt="Image 175577" sub="- Żeby firma mogła zaistnieć na rynku krajowym, powinna szukać dofinansowania na giełdzie - mówi Sławomir Michorzewski
Fot. Dariusz Bloch">
Jak się czuje ktoś, kto za kilka godzin wprowadzi firmę na Giełdę Papierów Wartościowych?
Nie wiem. Trzeba byłoby zapytać pana Dariusza Kaczmarka. Rodzina państwa Kaczmarków jest głównym akcjonariuszem naszej spółki.
Po co komu giełda?
Żeby firma mogła zaistnieć na rynku krajowym, powinna szukać dofinansowania na giełdzie. To najprostsza i najbardziej skuteczna metoda, która pozwala na nabranie wiatru w żagle. Na giełdzie są najlepsze polskie firmy. Te, które odniosły największe sukcesy.
Dołączycie do elity?
Będziemy się starali dorównać kroku najlepszym.
Budownictwo to...
Branża, która rządzi się swoimi prawami. Mówi się o nim rzadko i najczęściej wtedy, kiedy coś się nie udaje. Tak jak o chińskich drogach w Europie.
Zawodzą przedsiębiorcy czy może system nie jest doskonały?
System. Polskie przetargi są nieuczciwe. Założenie, że wygra ten, kto da najniższą cenę, jest przecież kryminogenne. Zwykle po rozstrzygnięciu przetargu okazuje się, że ktoś, kto wygrał oferując cenę na poziomie pięćdziesięciu procent wartości kontraktu, nie jest w stanie go zrealizować zgodnie z warunkami przetargu.
Ile prawdy jest w stwierdzeniu: „wszystkiemu winny jest kryzys w gospodarce”?
Nic. Faktycznie, pod koniec 2009 i 2010 roku był zastój w branży betoniarskiej, ale dziś, na szczęście, jest już normalnie.
Powodem do dumy Prefabetu jest...
Słyniemy z produkcji stropów typu spiroll. Niedawno wyprodukowaliśmy najdłuższą w kraju, mierząca ponad 20 metrów, płytę. Dostarczyliśmy ją na budowę Centrum Edukacji Kultury Fizycznej i Sportu „Polonia” Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
Jest Pan absolwentem tej uczelni i zdobył Pan sławę wydając książkę „Wspólnicy”. Wycofa się Pan teraz z biznesu?
Nie. Napisałem kwaśną komedię kryminalną, która rzeczywiście odniosła sukces. To pastisz, satyra... Na jej podstawie powstaje film. Kończę drugą książkę. Też czarny humor, ale jest mniej śmieszna od tej pierwszej. Z biznesu nie zrezygnuję. Z czegoś przecież trzeba żyć. Jest na pewno kilku pisarzy w Polsce, którzy tłumaczą na język polski instrukcje obsługi pralek i suszarek. Szkoda, mogliby w tym czasie przecież pisać książki.
Biznes jak narkotyk?
Tak.
Powróćmy zatem do niego. Każda firma wchodzi na parkiet po to, by zdobyć pieniądze. Na co wyda je „Prefabet”?
Mamy dużą liczbę zamówień na stropy typu spiroll, dlatego musimy rozbudować ich linię produkcyjną. Chcemy zwiększyć wydajność o pięćdziesiąt procent. Zamierzamy również rozbudować węzeł betoniarski i zbudować nową halę do produkcji rur ze zintegrowaną uszczelką.
<!** reklama>