MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dajmy młodym szansę!

Grażyna Ostropolska
Niewielka „marina” na nabrzeżu Brdy: kajaki, jachty, rowery wodne. Obok - Klub Archeologii Podwodnej „Tryton”. Wyremontowany, organizujący wodniackie imprezy dla bydgoszczan...

Niewielka „marina” na nabrzeżu Brdy: kajaki, jachty, rowery wodne. Obok - Klub Archeologii Podwodnej „Tryton”. Wyremontowany, organizujący wodniackie imprezy dla bydgoszczan...

<!** Image 2 alt="Image 165071" sub="Filip Jankowski i koledzy chcą rozwijać klub. Wiele zależy od decyzji prezydenta Bydgoszczy...
Fot. Tymon Markowski">

Takie są marzenia piętnastu młodych ludzi. Większość z nich to licealiści tuż przed maturą. Nie chcą uciekać z Bydgoszczy, tu podejmą studia lub pracę. I mają fajny pomysł, jak swoje miasto uatrakcyjnić.

- Mówi się, że młodzi to tylko narkotyki i alkohol, a my chcemy zrobić coś pożytecznego. I nie oczekujemy zbyt wielkiej pomocy, tylko przychylności miejskich władz dla naszego pomysłu - mówi Filip Jankowski.

On, Jarek Dąbrowski, Arek i Krzysztof Frontczakowie oraz Philipp Lendle to najwięksi orędownicy reaktywacji Klubu Archeologii Podwodnej „Tryton”. Po pierwszej tego typu placówce w Polsce ( „Tryton” powstał w 1973 r.) zostały piękne wspomnienia i brzydki budynek przy Babiej Wsi.

<!** reklama>

Brzydki, bo od kilku lat nie ma tam gospodarza. Dwa kolejne pokolenia archeologów płetwonurków obrosły w rodziny i przyziemne obowiązki. Odeszli od klubu, a młodzi mają problem z przejęciem po nich piłeczki, bo na „Trytonie” ciąży dług wobec miasta.

Na dodatek wszystkie dokumenty klubu ma jego prezes i nie zamierza ich młodszym kolegom przekazać. Dlaczego?

- Musiałbym od nich dostać racjonalny plan działania, usłyszeć, jak chcą spłacać dług i remontować budynek - takie warunki stawia prezes Piotr Śmidoda.

Siedem tysięcy długu

Skąd te długi? Śmidoda, który od dość dawna do siedziby klubu na Babiej Wsi nie zagląda, twierdzi, że to kary za bezumowne użytkowanie budynku.

- Jak to możliwe, skoro 29 grudnia 1973 bydgoski UM przekazał 1017 m kw. i budynek stacji trafo Klubowi Archeologii Podwodnej „Tryton” w Bydgoszczy w użytkowanie wieczyste na 99 lat? - pytają najstarsi jego działacze, przywołując nawet numer tej decyzji.

Filip Jankowski chciałby te prawne sprawy klubu wyjaśnić, ale dla urzędników on i jego koledzy nie są partnerami. - Wiemy tylko tyle, że zadłużenie klubu sięga 7 tys. zł. Wygląda na to, że przez ostatnie lata nikt nie płacił do UM podatku. Chcemy poprosić prezydenta o umorzenie starego długu, ale obawiamy się, że nie potraktuje nas poważnie - dzielą się swoimi obawami młodzi płetwonurkowie. Chcieliby zacząć swoją działalność w „Trytonie” z czystym kontem. Jakie mają asy w rękawie?

- Znaleźliśmy sponsora, który chętnie tu zainwestuje. My mu poddzierżawimy kawałek działki blisko nabrzeża, a on zrobi tam przystań dla jachtów i pomoże nam w remoncie oraz utrzymaniu klubu - zdradzają młodzi.

Mają już swój wkład w ratowanie zdewastowanego klubu. Wypompowali wodę z budynku, zamurowali piwniczne okna. Tuż po tym, jak wdarli się do niego złodzieje.

- Skradli sprzęt do nurkowania: kombinezony, butle, aparaty tlenowe, sprężarkę - wspomina Filip i najbardziej boleje nad zniszczoną kroniką „Trytona”. - Złodzieje wrzucili ją w kałużę, by sobie nóg nie pomoczyć - mówi. Zaniósł zniszczoną księgę do jednego z założycieli klubu, prof. Stanisława Borsuka. Liczy, że da się ją uratować. Prof. Borsukowi, który zakładał też słynnego podwodnego „Ariusa”, pomysły młodych płetwonurków bardzo się podobają.

- Trzeba im pomóc - uważa. I już widzi obok „Trytonu” izbę żeglarskiej tradycji, pasaż Urbanyego i małe muzeum archeologii podwodnej.

Do tej pory skarby, wyłowione przez członków podwodnego klubu trafiały do muzeum w Inowrocławiu lub Bydgoszczy. „Tryton” organizował też wystawy swoich znalezisk. Młodzi również chcą organizować podwodne wyprawy archeologiczne. - Nawiązaliśmy kontakt ze Studenckim Kołem Badań Podwodnych UMK w Toruniu i dostaliśmy propozycję wyjazdu z nimi na podwodne poszukiwania - mówią. Nie chcą się jednak do podwodnej archeologii ograniczać.

Imprezy na Babiej Wsi

- Chcemy, by obok naszego klubu na Babiej Wsi odbywały się imprezy. Obok „Trytonu” jest przecież ogromny, zupełnie niewykorzystany parking dla aut bagażowych. To znakomity teren na wodniackie festyny. Skupimy wokół naszego klubu żeglarzy, kajakarzy i płetwonurków... - marzą młodzi. I już widzą, jak nad Brdą bydgoszczanie i przyjezdni śpiewają szanty, konkurują w zawodach, obserwują pokazy.

- To wszystko da się zrobić. Wystarczy nam zapalić zielone światło! - apelują.

Czy ich pomysł i młodzieńczy zapał ujmie nowe bydgoskie władze?

- Pomysł, by nabrzeże Brdy ożyło, jest świetny, a zapał młodych ludzi jest nie do przecenienia. Na pewno przyjrzymy się tej sprawie. Wiem, że miasto jest w trakcie procesu z klubem „Tryton”, chodzi o dług i eksmisję - mówi rzecznik prezydenta Bydgoszczy Piotr Kurek. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!