https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Daj kurze grzędę [komentarz o sytuacji w żużlowej Polonii]

Jarosław Reszka
Jak przy takich okazjach nie będzie się waliło pięścią w stół, to za rok wyskoczy i napluje na kogo się da kolejny diabełek z pudełka - pisze Jarosław Reszka.

Jak przy takich okazjach nie będzie się waliło pięścią w stół, to za rok wyskoczy i napluje na kogo się da kolejny diabełek z pudełka - pisze Jarosław Reszka.

Parę tygodni temu pisaliśmy, że ludzie we władzach Żużlowego Klubu Sportowego Polonia Bydgoszcz SA pełnią funkcje prawem kaduka, bo mimo że reprezentują spółkę należącą do miasta, to nie złożyli oświadczeń lustracyjnych. W ratuszu nikt się naszą pisaniną zbytnio nie przejął. Uznano zapewne, że najlepszym lekarstwem jest czas: „kałamarze” się znudzą, kibice zapomną, a władze Polonii zdobędą chwałę w boju. Czas rzeczywiście szybko wszystkich wyleczył, ale ze złudzeń. Jako stary „kałamarz”, nieraz widziałem ludzi piorących brudy przed kamerami i mikrofonami. Skłonni byli tak czynić zarówno prostacy, jak i - zdawałoby się - osoby na poziomie. Takiego jednak wejścia smoka, jakie w poprzedni poniedziałek pokazał Jerzy Kanclerz, jako żywo nie pamiętam.

<!** reklama>Czytelnikom, którym żużel kojarzy się jedynie z produktem ubocznym procesów hutniczych, należy się wyjaśnienie. Jerzy Kanclerz to z zawodu cywilny pracownik wojska, z zamiłowania zaś fanatyczny kibic sportowy, obdarzony komputerową pamięcią namiętny uczestnik różnych quizów sportowych, z pytaniami w stylu: ile punktów dwadzieścia lat temu w meczu Polonia - Apator zdobył debiutujący w lidze junior gospodarzy. Menedżerskie ostrogi Kanclerz zdobywał wszak nie przy torze, lecz przy... lasce. Od niepamiętnych czasów jest bowiem okręgowym prezesem związku hokeja na trawie. Dwa razy dostawał szanse pociągania za sznurki w Polonii. Pierwszy raz, przed dziesięciu, a może i więcej laty, z siodła wysadził go rządzący wtedy w klubie na Sportowej klan Gollobów. Kanclerz wrócił do ustawiania żużlowych figur półtora roku temu, by ostatnio znów wypaść z pierwszego składu ustawiaczy, skreślony przez nowego prezesa Polonii, Jarosława Deresińskiego.

Co po utracie stanowisk robi były menedżer zespołu, dyrektor sportowy i wreszcie członek zarządu jednego z najbardziej zasłużonych klubów w historii polskiego speedwaya? Dziękuje za współpracę, deklarując sympatię i chęć dalszej pomocy dla ukochanego teamu? Nie, to Kanclerzowi przez usta by nie przeszło - ma bowiem poważne zarzuty i jeszcze poważniejsze podejrzenia, dotyczące między innymi samego prezesa klubu. Prosi zatem o dyskretne posłuchanie radę nadzorczą żużlowej spółki? Ostatecznie, czując, że złamane zostało prawo, zgłasza się do prokuratora? Też nie, były dyrektor ma własną wizję walki o dobro i sprawiedliwość w Polonii.

Zwołuje konferencję prasową, na której ogłasza, że przypuszcza, iż jego niedawny pryncypał, prezes Deresiński, jest... zamieszany we włamanie do kierowanego przez siebie klubu. A po cóż to prezes miałby łomem wyważać drzwi, do których ma klucz? Wyobraźnia karmiona filmami kryminalnymi podpowiada, że może chciał w ten sposób wynieść i zniszczyć kompromitujące go dokumenty. Bingo? Kanclerz nie potwierdza i nie zaprzecza. Otwarcie mówi natomiast, że za potraktowanymi łomem drzwiami trzymano gotówkę, zarobioną dzień wcześniej na turnieju Grand Prix. Czyżby więc zwykły kryminalny skok na kasę, w dodatku wykonany z finezją i skutecznością filmowego gangu Olsena (nie mylić z Ole Olsenem!), bo ostatecznie z klubowych pomieszczeń nie ginie ani złotówka? A jakie argumenty przemawiają za tym ciężkim podejrzeniem? Zdaniem Kanclerza, prezes w dzień po włamaniu zachowywał się dziwnie. Na przykład: odbierał telefon i wychodził rozmawiać na osobności...

<!** Image 3 align=none alt="Image 211395" sub="Jerzy Kanclerz twierdzi, że asa trzyma w rękawie. Może lepiej by wyszedł, gdyby trzymał też język na wodzy? [Fot.: Michał Szmyd]">Rewelacje na konferencji Jerzego Kanclerza mój kolega z działu sportowego skomentował w duchu: zapomnijmy o Kanclerzu i skupmy się na kibicowaniu drużynie, bo czekają ją trudne derby z Toruniem. Jestem innego zdania. Jak przy takich okazjach nie będzie się waliło pięścią w stół, to karmiący Polonię hojną ręką ratusz znów uzna, że najlepiej przeczekać. A za rok wyskoczy i napluje, na kogo się da kolejny diabełek z pudełka, którego klub karmił i głaskał, mimo że diabełek nie miał dość rozumu, doświadczenia ani klasy. W prywatnym klubie - wolna wola. Ale nie w Polonii, w której miasto ma prawie 99 procent akcji.

Jarosław Reszka

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

h
hyf
dzialaczy i zarzadu klubu i miasta przyniesie sukces
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski