Aleksander Dugin, rosyjski ultranacjonalista i faszysta, który marzył o odbudowie nowego imperium w Europie i Azji, trafił do szpitala po tym, jak jego 30-letnia córka Daria Dugina zginęła w zamachu bombowym.
Rosyjscy śledczy potwierdzili, że pod kierowaną przez nią toyotą land cruiser prado podłożono ładunek wybuchowy. Początkowo samochodem miał jechać jej ojciec, w ostatniej chwili wybrał jednak inny pojazd.
Rząd Wołodymyra Zełenskiego stanowczo zaprzeczył, jakoby był zamieszany w wybuch, dodając: Nie jesteśmy państwem przestępczym, jak Rosja, a tym bardziej nie państwem terrorystycznym.
Niektórzy eksperci sugerują, że to Moskwa próbowała zabić Dugina. Historyk i pisarz Jurij Felsztinski powiedział: "Wysadzenie samochodu rosyjskiego faszysty i ideologa reżimu Putina zostało zorganizowane, jak się wydaje, przez służby bezpieczeństwa Kremla". Dodał, że bombę przymocowano do samochodu Dugina na jego strzeżonym parkingu. Ukraina koncentruje się na celach militarnych, w przeciwieństwie do Rosji, i nie dostrzega korzyści w ataku na jedną z marionetek medialnych Putina.
Kreml prawdopodobnie jednak wykorzysta śmierć Duginy tak, aby wyglądało na to, że to Ukraina dokonała ataku na cywila.
Wybuch nastąpił, gdy Dugina wracała z festiwalu kulturalnego, w którym uczestniczyła z ojcem.
Dugina była analitykiem politycznym i redaktorem proputinowskiego czasopisma United World International oraz współautorką książki o wojnie Putina na Ukrainie.
lena
