Ewa Kopacz doszła do wniosku, że za politykę zdrowotną państwa powinno odpowiadać wyłącznie Ministerstwo Zdrowia, natomiast NFZ powinien być tylko płatnikiem usług medycznych.
<!** Image 2 align=none alt="Image 153995" sub="Kolejne posiedzenie medycznego okrągłego stołu zaplanowano na jesień.
Czy minister Ewa Kopacz przedstawi na nim projekt reformy NFZ? / Fot. Mwmedia">Wcześniej mówili o tym eksperci okrągłego stołu ds. zdrowia, zwołanego po pierwszej turze wyborów prezydenckich z inicjatywy szefa SLD Grzegorza Napieralskiego. O planach szefowej resortu napisał we wczorajszym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna”.
<!** reklama>NFZ czeka reforma
Być może zmiany pójdą jeszcze dalej, jeżeli minister Kopacz przychyli się również do innego pomysłu uczestników okrągłego stołu, którzy opowiedzieli się za likwidacją NFZ. Takie zdanie mają m.in. posłanka SLD Elżbieta Streker-Dembińska, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia, i Marek Balicki, były minister zdrowia w lewicowym rządzie.
- Jesteśmy za likwidacją centrali NFZ - powiedział nam wczoraj Tomasz Kalita, rzecznik SLD. - Natomiast ośrodki terenowe powinny dysponować środkami w ramach kontraktów zawieranych przez Ministerstwo Zdrowia. To jest wynik kompromisu zawartego przy okrągłym stole zwołanym z naszej inicjatywy.
Za likwidacją NFZ opowiada się także PiS. - W obecnej formie, jako monopolista na rynku zdrowia, NFZ jest nie do utrzymania - jeszcze w czerwcu stwierdził na łamach „Super Expressu” Bolesław Piecha, poseł PiS i przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia. - Trzeba go bezwzględnie decentralizować. Może nawet zlikwidować. W to miejsce stworzyć wojewódzkie lub ponadwojewódzkie struktury finansujące świadczenia zdrowotne, na kształt byłych kas chorych.
Jak przypuszcza „DGP”, jest bardzo prawdopodobne, że na kolejnym posiedzeniu medycznego okrągłego stołu, które jest zaplanowane na jesień, minister Ewa Kopacz przedstawi projekt reformy NFZ. Nie wiadomo, czy będzie to ta sama propozycja, którą Platforma Obywatelska lansowała 3 lata temu.
Tamten projekt zakładał rozpoczęcie w 2010 r. decentralizacji NFZ. W miejsce 16 oddziałów NFZ miało powstać siedem funduszy nadzorowanych przez nowy urząd. Miałyby one konkurować ze sobą. W pierwszym etapie reformy pacjenci nie mieliby prawa wyboru funduszu, lecz przypisani byliby do któregoś z nich ze względu na miejsce zamieszkania. W 2011 r. pacjenci mogliby wybierać swojego ubezpieczyciela. Natomiast w 2012 r. obok funduszy publicznych, na rynku medycznym pojawić się miał prywatny fundusz, do których pacjenci mogliby wpłacać całość swojej składki zdrowotnej. Uzupełnieniem tej reformy miało być przekształcanie zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego.
Prezes na wylocie?
Dziś, po upływie 3 lat, można powiedzieć, że jesteśmy w punkcie wyjścia. A ewentualna prywatyzacja służby zdrowia bądź jej przekształcenia są jak gorący kartofel parzący ręce polityków. Wszyscy liczący się kandydaci na prezydenta podczas niedawnej kampanii wyborczej odżegnywali się od tego tematu bardzo stanowczo. Dlatego jego powrót do publicznej debaty jest pewnym zaskoczeniem. Być może na determinację minister Ewy Kopacz wpłynęły kolejne wpadki prezesa NFZ Jacka Paszkiewicza. Warto przypomnieć awanturę, jaką wywołało na początku br. jego rozporządzenie dotyczące chemioterapii niestandardowej ograniczające dostęp chorych na nowotwory do leczenia. Pacjentów przepraszał premier Donald Tusk, minister Kopacz i prezes Paszkiewicz, który zapłacił za to utratą swojego miesięcznego wynagrodzenia. Później podobnie było z finansowaniem znieczuleń dla dzieci. Ostatnio zaś prezes Paszkiewicz odwołał prezesa opolskiego oddziału NFZ, choć zarzuty wobec niego okazały się bezpodstawne. Teraz sam Paszkiewicz będzie musiał się tłumaczyć ze swojego posunięcia przed prokuratorem