Minister skarbu zdecydował, że dofinansuje budowę oczyszczalni ścieków przemysłowych „Nitro-Chemu”. Umowę podpisano nieco ponad tydzień temu. „Nitro-Chem” to duża firma produkująca materiały wybuchowe. Graniczy z terenami dawnego „Zachemu”, oraz - tak jak kiedyś nieistniejące już zakłady chemiczne - jest udziałowcem miejskiej Spółki Wodnej „Kapuściska”. To przez zarządzaną przez SW oczyszczalnię ścieków płyną resztki z produkcji „Nitro-Chemu”. I tu zaczyna się problem, bo po otrzymaniu pieniędzy na własną instalację, firma może sprawić miejskiej spółce niemałą niespodziankę.
[break]
- Bardzo wspierałam budowę oczyszczalni w „Nitro-Chemie”, bo to oznacza, że może być niezależny od kiepskiej sytuacji w spółce „Kapuściska” - mówi w rozmowie z „Expressem” Iwona Kozłowska, posłanka PO. - Już przecież padały zapowiedzi o tym, że z uwagi na to, że po upadku „Zachemu” nie może się dogadać co do cen za ścieki, „Nitro-Chem” może wycofać się z produkcji w Bydgoszczy. To spółka o znaczeniu strategicznym dla obronności kraju, ale również miejsce innowacyjne technologicznie, zapewniające miejsca pracy bydgoszczanom…
Kłopoty SW „Kapuściska” są znane od kilku lat. Firma powstała, żeby oczyszczać ścieki miejskie i przemysłowe, tyle że tych ostatnich jest niewiele. To oznacza konieczność modernizacji. W dodatku „Zachem” zalegał SW ok. 6 mln zł, których dotąd nikt nie zapłacił. Spółka od lat ma kłopoty z płynnością finansową, były momenty, że groziło jej nawet wyłączenie prądu. Pracuje w niej około 60 osób.
- Jeżeli nie ma pieniędzy z przemysłu, to żeby zbilansować finanse spółki, musiałyby one pochodzić z oczyszczania ścieków komunalnych - komentował sytuację Rafał Bruski, prezydent miasta, w niedawnej rozmowie z „Expressem”. - Musiałoby się to przenieść na Miejskie Wodociągi, a Miejskie Wodociągi musiałyby przenieść to na mieszkańców.
Dwa lata temu wszyscy udziałowcy SW „Kapuściska” podpisali list intencyjny, dotyczący jej przekształcenia i tego, czy dalej chcą być udziałowcami. Od tego czasu „Nitro-Chemu” wielokrotnie podkreślał, że rezygnacja z oczyszczania ścieków przemysłowych lub dyktowanie za bardzo wysokich cen, jest błędem. - W żadnym wypadku nie myślimy o tym, żeby w tej chwili opuścić jako udziałowiec spółkę „Kapuściska” - mówi Tomasz Mikulski, dyrektor ds. technicznych „Nitro-Chemu”. - Decyzja o przyznaniu nam pieniędzy na własną oczyszczalnię jednak uniezależnia nas od miejskiej spółki. Po zbudowaniu własnej instalacji będziemy w stanie oczyścić nasze ścieki z produkcji przemysłowej do tego stopnia, żeby móc odprowadzać je do Wisły zgodnie ze wszystkimi normami ochrony środowiska.
Co to oznacza w praktyce? - Mamy wariant budowy własnego, niezależnego kolektora ściekowego, omijającego oczyszczalnię „Kapuściska” - mówi Tomasz Mikulski. - To jeden z wariantów rozwiązania problemów. Na razie oczywiście nie jest przesądzony, ale możliwy do realizacji.
