Od kilku lat Bydgoszcz się wyludnia. Zamożniejsi mieszkańcy przenoszą się w podmiejskie okolice, na ekskluzywne osiedla za wysokimi murami. Ta tendencja będzie wzrastać.
<!** Image 2 alt="Image 142345" sub="Infografika Kamil Mójta">Według najczarniejszego scenariusza, za kilkadziesiąt lat co drugi Polak będzie emerytem lub rencistą. Szkoły zostaną przekształcone w domy opieki, a w osiedlowych blokach co drugie mieszkanie będzie stało puste.
Miało być pół miliona
Bydgoszcz niewiele pod tym względem odbiegać będzie od reszty kraju. Oficjalna prognoza liczby ludności Bydgoszczy przewiduje, że do 2030 r. zmniejszy się ona o ponad 20 procent! Z obecnego 360-tysięcznego miasta staniemy się zatem metropolią liczącą niecałe 290 tysięcy. Wrócimy tym samym do czasów sprzed półwiecza.
Przypomnijmy, że bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej w Bydgoszczy mieszkało 135 tysięcy ludzi. Rok później przybyło ich 8 tysięcy, a następnie, głównie w związku z pełnieniem przez miasto funkcji wojewódzkich, ośrodka przemysłu i silnego garnizonu wojskowego, rozpoczął się napływ nowych mieszkańców. Do 1957 roku był on ograniczony brakiem mieszkań, bowiem w tym okresie w Bydgoszczy praktycznie nie budowano domów mieszkalnych. Mimo to w 1954 roku Bydgoszcz awansowała do grona miast liczących 200 i więcej tysięcy obywateli.
<!** reklama>Gwałtowne przyspieszenie miało miejsce na przełomie lat 60. i 70. W połowie dekady Edwarda Gierka miasto liczyło już ponad 320 tys. mieszkańców. Prognozowano wówczas, że w ciągu 15 kolejnych lat bydgoszczan będzie już 430 tys., a przed końcem XX stulecia miasto awansuje do grona półmilionowych aglomeracji!
Rzeczywistość okazała się inna. 350-tysięczny bydgoszczanin przyszedł na świat w 1981 roku. Do 1995 roku liczba mieszkańców zwiększyła się do 386 tys., a następnie zaczęła, ku zaskoczeniu, maleć. W 2000 roku bydgoszczan było już tylko 375 tysięcy. Dziś jest ich o 16 tysięcy mniej, a według realnych prognoz, w 2020 roku będzie ich tylko 330 tysięcy, a w 2030 roku - ledwie 289 tysięcy. Jak pod koniec lat 60. XX wieku...
Co gorsza, w największym stopniu zmaleje grupa obywateli określanych mianem „osób w wieku produkcyjnym”. W mniejszym stopniu ubędzie tej części populacji, którą zwie się „ w wieku przedprodukcyjnym”. Odwrotne zjawisko da się odczuć w trzeciej grupie, tzw. ludzi w wieku poprodukcyjnym. Ich liczba wzrośnie o co najmniej połowę!
Na taki bilans złoży się zarówno spadek liczby urodzeń w gronie mieszkańców miasta, jak i trend do opuszczania Bydgoszczy. Nadal będziemy wyjeżdżać na stałe do większych miast Polski, jak i udawać się na emigrację na Zachód „za chlebem”. Jeszcze więcej osób pożegna Bydgoszcz tylko w pewnym sensie. Będziemy stawali się coraz zamożniejsi i tym samym osiedlali się na wsi, czyli w okolicach miasta. Gdzie „woda w miarę czysta, a trawa zielona”, blisko lasu, w spokoju i ciszy, najlepiej na strzeżonym zamkniętym terenie. Jednocześnie na tyle blisko miasta, by można było doń w pół godziny, góra godzinę dojechać. Do pracy, do szkoły, na uczelnie, na zakupy. Także do kina, teatru, opery. Albo odetchnąć atmosferą starej części Bydgoszczy.
Do Bydgoszczy tylko w dzień
Oznacza to, że znaczny procent liczby obecnych bydgoszczan będzie przebywać w niej w dzień pracując czy też ucząc się, na zakupach i w kolejkach w przychodniach, a wieczorem korzystając z oferty kulturalnej. Na noc będą wracać do swoich domów. W mieście tym samym zapadać będzie głęboka nocna cisza...
Za to, jeśli nie nastąpi radykalna poprawa, a na taką trudno w świetle doświadczeń liczyć, główne drogi dojazdowe do Bydgoszczy oraz trasy przelotowe przez centrum miasta będą do późnego wieczora zapchane pojazdami mieszkańców okolicznych przysiółków. W ciągu dnia z kolei wszelkie uliczki, place i chodniki zastawione będą do granic możliwości autami, a znalezienie miejsca do choćby krótkiego postoju w centrum graniczyć będzie z cudem.
Na pocieszenie warto jednak dodać, że w porównaniu z innymi największymi miastami Polski Bydgoszcz ma obecnie znacznie bardziej korzystną strukturę demograficzną. Więcej procentowo mieszka w niej dzieci i młodzieży, nadal stanowi też atrakcyjne miejsce osiedlania się dla mieszkańców okolicznych wsi.
Dookoła nas
Jeśli prognozy demograficzne sprawdzą się, Bydgoszcz z większych miast regionu kujawsko-pomorskiego czeka największa „katastrofa”. Według szacunków, w najmniejszym stopniu spadek ludności dotknąć ma Toruń. Bardzo powoli wyludniać się też będzie Inowrocław, szybciej natomiast ubywać będzie z kolei mieszkańców we Włocławku i Grudziądzu. Prawdziwy dramat wyludnienia czeka jednak kujawsko-pomorską wieś. Obecnie najbardziej wyraźnie „starzeją się” gminy Ciechocin, Zbójno, Rogowo, Świedziebnia, Osiek, Chrostkowo, Tłuchowo. Proces ten nie ma jednak dotknąć zachodniej części województwa, a prawdziwy rozwój przeżywać będą gminy położone wokół największych miast, w szczególności Osielsko, Białe Błota, Sicienko, Dobrcz, Zławieś Wielka, Wielka Nieszawka i Solec Kujawski.