Prezydent Rafał Bruski, o czym informowaliśmy, zwrócił się do przewodniczącego Rady Miasta z prośbą o zwołanie nadzwyczajnej sesji, której najważniejszym punktem będzie debata na temat powołania uniwersytetu medycznego. Prezydent poprosił również przewodniczącego o zaproszenie m.in.: ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz ministra zdrowia, przedstawicieli władz rektorskich UMK i Collegium Medicum, władz dziekańskich Collegium Medicum, członków Senatu UMK, reprezentujących Collegium Medicum, władz pozostałych uczelni wyższych, przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych.
Na co liczy prezydent?
Kto pojawi się w bydgoskim ratuszu w poniedziałek?
- Przekonamy się w dniu, na który została zwołana sesja, ponieważ zwyczajowo na zaproszeniach na obrady Rady Miasta nie jest umieszczana prośba o potwierdzenie obecności - wyjaśnia anonimowy urzędnik z biura obsługi mediów Urzędu Miasta, który przypomina, że podczas konferencji prasowej (odbyła się kilka dni temu) prezydent Rafał Bruski oświadczył, że: - „Oczekuje jawnej, publicznej dyskusji na temat utworzenia samodzielnej uczelni medycznej w Bydgoszczy. Liczy szczególnie na udział przeciwników tej idei i przedstawienie przez nich swoich argumentów”.
Bez wystąpienia rektora
Przedstawiciel ratusza, udzielając „Expressowi” tej odpowiedzi, wiedział już, że prof. Andrzej Tretyn, rektor UMK w Toruniu, w posiedzeniu bydgoskiego samorządu uczestniczyć nie będzie.
- Z przykrością muszę odmówić - napisał pan prof. Andrzej Tretyn w liście skierowanym do przewodniczącego RM. - Od momentu pojawienia się pomysłu podziału UMK nikt nie uważał za stosowne, by podjąć jakiekolwiek rozmowy na ten temat z władzami i społecznością naszej uczelni. Dopiero teraz, kiedy pomysł ten został negatywnie oceniony przez m.in. MNiSW, a szanse jego realizacji gwałtownie się zmniejszyły, próbuje się wciągnąć społeczność UMK w zdecydowanie spóźnione dyskusje (…) Pomijam fakt, że zaproszenie na sesję wystosowane w formie, w jakiej to zrobił prezydent Rafał Bruski - na konferencji prasowej, podczas której zarzucał mi zastraszanie pracowników i działanie w stylu PRL - jest dalekie od standardów, które mogę zaakceptować.
Zaproszenie w formie, w jakiej to zrobił prezydent, jest dalekie od standardów, które mogę zaakceptować. - Prof. Andrzej Tretyn
Rektor UMK, przypominamy, postanowił, że po ponad 12 latach absolwenci będą otrzymywać dyplomy z pełną nazwą uczelni, czyli Collegium Medicum w Bydgoszczy UMK w Toruniu.
Kto „za”, kto „przeciw”?
O to, czy sesja Rady Miasta ma sens, zapytaliśmy przedstawicieli klubów radnych.
- Każde działanie ma sens - uważa radny Jakub Mikołajczak, wiceprzewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej. - Liczy się to, by uszanować 160 tysięcy podpisów. Mamy nadzieję, że zaproszeni goście złożą konkretne merytoryczne i polityczne deklaracje. Natomiast dla pana rektora każde wytłumaczenie nieobecności na sesji jest dobre. Na UMK są przecież wybory.
Radny Jakub Mikołajczak przypomina, że w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy o powołaniu uniwersytetu medycznego.
Radny Marek Gralik, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że zwoływanie nadzwyczajnej sesji w tej chwili nie ma znaczenia, ponieważ na ten temat wypowiedziało się 160 tys. bydgoszczan.
- Debata ma sens wtedy, kiedy nie wiemy, co zrobić - twierdzi radny Marek Gralik. - Prezydent swoim postępowaniem chce doprowadzić do konfrontacji. Świadczy o tym termin i sposób zapraszania gości. Sprawa uniwersytetu nie jest sprawą bulwersującą. Bulwersującą jest kwestia mniejszej wagi, czyli to, czy można do miasta wpuścić cyrk ze zwierzętami. Prezydenci Torunia i Grudziądza konsultują i proszą mieszkańców o opinie, a prezydent Bydgoszczy tego nie zrobił. Wydał zarządzenie zakazujące. Takie postępowanie szkodzi interesom Bydgoszczy.
Radny Ireneusz Nitkiewicz, przedstawiciel klubu SLD Lewica Razem uważa, że każda rozmowa ma sens.
- Nie dziwi mnie, że pan rektor do Bydgoszczy nie przyjedzie. Gdyby to zrobił, zmniejszyłby sobie szansę w wyborach - komentuje radny Ireneusz Nitkiewicz. - Ale PiS obiecało słuchać wszystkich, a żaden z ministrów nie przyjedzie do Bydgoszczy.