Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy bydgoskie restauracje zjadają wielkie korporacje?

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Największe "konfitury" z rynku dowozu żywności otrzymują nie restauracje, a pośrednicy oferujący dowozy.
Największe "konfitury" z rynku dowozu żywności otrzymują nie restauracje, a pośrednicy oferujący dowozy. Dariusz Bloch
Myślisz, że zamawiasz jedzenie z ulubionej knajpki i w ten sposób wspierasz ją w trudnych czasach pandemii? Prawda jest nieco inna, owszem wspierasz gastronomię, ale przede wszystkim firmy, które zajmują się dowozem.

Zobacz wideo: Tyle wody powinniśmy pić jesienią - najważniejsze informacje.

W Bydgoszczy pośrednictwo w dowozie oferuje Glovo, Pyszne.pl, Deligoo, Stava, UberEats i kilka innych firm. Niektóre to niewielkie inicjatywy, inne to potężne korporacje. UberEats stać na to, by zostać sponsorem tytularnym francuskiej ekstraklasy piłkarskiej.

To korporacje rozdają karty na trudnym rynku dowozów. Wiele restauracji, barów i knajpek nie zajmowało się dostarczaniem swoich produktów klientom, oferowały jedzenie na miejscu. W dobie pandemii, jeśli chcą przetrwać, muszą oferować posiłki na dowóz. Gdy nie stać ich na zatrudnienie własnych kierowców, zaczynają współpracę z pośrednikami.

Klient nie chce czekać godzinę na jedzenie

- Nawet gdy masz swojego kierowce, jesteś w stanie obsłużyć – w zależności do miejsc dostawy – może sześc zleceń na godzinę. Pizza nie może za długo czekać na dostawę, bo nie będzie dobra. Jeśli zbiegną nam się w czasie zamówienia z bliskich adresów, rozwozimy 2-3 zamówienia, jeśli nie – kierowca jedzie z jednym – mówi nam chcący zachować anonimowość właściciel pizzerii z centrum miasta. - Mam podpisaną również umowę z pośrednikiem, bo w takie dni jak piątek czy sobota nie wyrobilibyśmy się z dostawami, a klient jak się dowie że ma czekać godzinę na obiad to zrezygnuje z zamówienia albo drugi raz nie zadzwoni.

Co złego jest we współpracy z firmami oferującymi dowóz? Nic, to umowa jak każda inna. Tyle, że bydgoska gastronomia jest pod ścianą i musi godzić się na nawet 30 procentowy „haracz” dla dostawców. Jest to dotkliwe zwłaszcza tam, gdzie knajpki w ogóle nie mają swoich kierowców i – jeśli chcą pozostać działać – muszą korzystać z zewnętrznych firm.

Co trzecia złotówka dla pośrednika

Co to oznacza? Na przykład to, że zamawiając dwie duże pizze z sałatką i napojami i płacąc za zamówienie 100 złotych, 30 złotych trafia do operatora (plus koszty dowozu). Z 70 złotych restauracja musi opłacić produkty, które stanowią bazę do przygotowania potraw (to około 30 złotych), pozostała kwota, czyli 40 złotych ma utrzymać załogę i opłacić koszty stałe. Przy takich stawkach wyjście „na zero” jest już sporym osiągnięciem.

To Cię może też zainteresować

Zamówicie i odbierzcie - naprawdę pomożecie

- Mamy grono stałych klientów, którzy zamawiają od nas jedzenie. Ale mam taki apel – jeśli możecie, zamówcie jedzenie i przyjdźcie pod odbiór sami. Weźcie psa, zróbcie sobie mały spacer i przyjdźcie po jedzenie albo zamówcie i odbierzcie po drodze wracając do domu z pracy. Wtedy wszystkie wasze pieniądze zostaną u nas. Będzie z czego opłacić media i naszych ludzi – mówi przedsiębiorca.

Urząd sprawdzi czy nie ma monopolu

Sprawą wysokich opłat dla platform pośredniczących w zamawianiu i dostawach jedzenia zajmował się UOKiK, który poprosił je o wyjaśnienia. UOKiK badał jednak zachowanie platform pod kątem prawa antymonopolowego i ewentualnego windowania cen usług w związku z pandemią. Choć postępowanie nie zostało zakończone, na razie nie dopatrzono się np. praktyk monopolistycznych na rynku dowozów ani porozumień między platformami, które mogłyby łamać zasady konkurencji.

Maksymalna prowizja za dowóz pizzy

Pojawiły się także pomysły uregulowań prawnych rynku dowozów i maksymalnych stawek, jakie mogą zażyczyć sobie platformy na usługę. Senator Lewicy Wojciech Konieczny jak i poseł Adrian Zandberg zapowiedzieli złożenie poprawek do ustawy antycovidowej, która wprowadzić ma maksymalne prowizji, jakiej oczekiwać będą mogły platformy.

- Rynek zamówień przez internet został zdominowany, zmonopolizowany przez kilka wielkich korporacji. Te wielkie korporacje dosyć bezwzględnie wyciskają małe restauracje jak cytrynę, dyktując zupełnie złodziejskie warunki współpracy i żądając bardzo, bardzo wysokich prowizji" – cytuje posła branżowy serwis horecatrends.pl. Według posła uczciwa prowizja to około 15 procent wartości zamówienia. Sejm nad poprawkami ma zacząć pracować 9 grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo