Oprócz meczu o Superpuchar Polski z niepełną Legią zespół Zawiszy nie zachwyca. Nawet do wygranego meczu 2:0 z Koroną, na inaugurację sezonu, można się było przyczepić, bo przecież goście prowadzeni przez byłego trenera Zawiszy Ryszarda Tarasiewicza przyjechali do Bydgoszczy kompletnie nieprzygotowani i praktycznie sami strzelili sobie obydwa gole.
Mamy sześć meczów za sobą i już można porównać Zawiszę „Tarasia” i nowego szkoleniowca Jorge Paixao. Tamten zespół miał pomysł na grę: pierwsza połowa: piłkarskie szachy, rozpoznanie i czekanie na wyszalenie się rywala, druga połowa: w stosownym momencie dwie-trzy akcje i gol, albo dwa.
Nieraz kibiców denerwował ten pusty przebieg do przerwy, ale przynosiło to efekt w drugiej części meczów. Teraz zespół stara się podejść wysoko do rywali, gra pressingiem, ale naraża się - w wypadku straty piłki - na szybkie kontry rywali. A wtedy robi się bałagan w obronie. Zestawiając to co było, a co jest, mamy odpowiedź, co jest największym mankamentem Zawiszy: obrona. Nie przekonują ani Joshua Silva, ani Samuel Araujo, robiący banalne techniczne błędy.
Teraz też dokładnie widać brak Igora Lewczuka na prawej obronie. I to zarówno w defensywie, jak i w akcjach ofensywnych. Niestety, wybrał większe pieniądze, grę o mistrzostwo Polski i ewentualnie w Lidze Mistrzów. Ale tego nikt mu nie zabroni. W Zawiszy byłby nadal wiodącym piłkarzem, na Łazienkowskiej będzie jednym z wielu.
Ale to nie na odejście Lewczuka z Zawiszy trzeba zwalać winę na obecną dyspozycję drużyny z Gdańskiej. Pechem (a może czymś więcej?) jest duża liczba urazów. Piłkarzom brakuje też zgrania (stabilnego miejsca w składzie?) i dopiero z czasem dowiemy się, czy tym razem transfery Radosława Osucha okażą się strzałem w „10”.
Jest jeszcze dwóch piłkarzy, którzy mogą wnieść nową jakość w grę zespołu. To prawy grecki obrońca Anestis Argyriou i brazylijski napastnik Rafael Porcellis. Czy zapewnią spokój w obronie i zdobycze z przodu?
Pożyjemy-zobaczymy. Już w niedzielę na Gdańskiej. O godz. 15.30 początek meczu 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała.