To już pewne. Przyczyną śmierci jedenastu osób w czeskim Boguminie przy polskiej granicy było podpalenie mieszkania w kilkunastopiętrowym bloku.
Wśród ofiar podpalacza, którym okazał się jeden z mieszkańców bloku, jest trójka dzieci. Podejrzany o podpalenie mieszkania sąsiada został zatrzymany.
Szef regionalnej policji Tomas Kuzel powiedział publicznej telewizji czeskiej, że mężczyzna cisnął butelkę z łatwopalnym płynem w mieszkanie sąsiadów, których nienawidził.
Sześć osób - troje dorosłych i troje dzieci - spłonęło żywcem w płonącym domu, pięć osób zginęło, wyskakując przez okna, by ratować się przed ogniem. Kolejnych 13 osób zostało rannych, w tym dwóch strażaków i policjant.
Pożar wybuchł na 11. piętrze w trzynastokondygnacyjnym budynku z wielkiej płyty przy ulicy Nerudova w Boguminie. - Pożar rozprzestrzenił się bardzo szybko po dwóch piętrach - mówił szef miejscowych strażaków Vladimir Vlce.
Odnosząc się do okoliczności pożaru, zastępca burmistrza Igor Bruzl mówił, że nie był to spór sąsiedzki ani czyn o podłożu rasowym. Według niego wszystko wskazuje na to, iż były to typowe spory rodzinne.
Według rzecznika miejscowych strażaków Lukáša Poppa, strażacy znaleźli na miejscu zdarzenia ślady materiałów łatwopalnych. - Dlatego pożar rozprzestrzeniał się tak szybko. Dom nadal odłączony jest od prądu i gazu – dodał.
- Nasi ludzie bardzo szybko pojawili się na miejscu zdarzenia. Niestety, zabrakło kilkudziesięciu sekund, by ludzie poczekali z desperackim skokiem, w tym czasie rozwinęlibyśmy nadmuchane materace, na których mogliby bezpiecznie lądować wyskakujący z budynku. A mieszkańcy skakali z dwunastego piętra.
Z kolei Vlcek dodał, że nie jest jasne, dlaczego pięciu ludzi wyskoczyło przez okno, kiedy w ich mieszkania jeszcze nie uderzyły płomienie. Wszystko, czego potrzebowalibyśmy, to dziesiątki sekund, a zdarzenie nie byłoby tak tragiczne - powiedział.
Źródło:
TVN 24
Był to najtragiczniejszy w skutkach pożar od 1990 roku. Do tej pory najwięcej ofiar straciło życie w październiku 2010 roku, kiedy w Pradze zginęło dziewięciu bezdomnych.
Konstrukcja domu nie została naruszona, niektórzy mieszkańcy wrócili już do swoich domów. Sześć osób wypisano ze szpitali. Stan jednego z rannych lekarze oceniają jako poważny.
Osoby, które przeżyły i odniosły obrażenia, otrzymają odszkodowanie. A zastępca burmistrza Igor Bruzl obiecał, że miasto zapewni lokale zastępcze kilku rodzinom.
Z kolei ranni i pozbawieni mieszkań dostaną odszkodowanie - dodali wojewoda morawsko-śląski Ivo Vondrák i wicepremier Alena Schillerová.
Szef kliniki w Ostrawie Zdenka Němečková Crkvenjaš powiedziała, że jeden z pacjentów przebywający na oddziale intensywnej terapii musiał zostać podłączony do respiratora.
Według czeskich mediów pożar w Boguminie był najtragiczniejszy takim wydarzeniem od 1990 roku. Podobnie było z pożarem siedem lat temu we wschodnich Czechach, mieście Frenstat. Tam też jeden z lokatorów, chcąc zniszczyć budynek, podpalił go i spowodował śmierć wielu ludzi.
Minister spraw wewnętrznych Czech Jan Hamacek na Twitterze opisał pożar jako „wielką tragedię”. - Moje najgłębsze kondolencje dla pogrążonych w żałobie - powiedział.
